Bierzmowanie
Biorą, bo dają? Biorą, bo może się przydać? Biorą, bo może kiedyś przyda się do ślubu? Henryk Przondziono /Foto Gość

Bierzmowanie

Komentarzy: 10

Ks. Jacek Stryczek; GN 41/2014 Kraków

publikacja 15.10.2014 06:00

Takiej decyzji dotyczącej przyjęcia sakramentu bierzmowania nie umiem wytłumaczyć inaczej niż szkolnym nawykiem kłamania.

Ostatni raz byłem w kościele w czasie bierzmowania – już niejeden raz odbierałem taką swoistą spowiedź. Czasami były to rozmowy przy kościele, zwykle już po nawróceniu. Ale jeszcze częściej słucham takich zwierzeń gdzieś tam (może to nieprecyzyjne, ale powiedzmy, że przy piwie). I nie widzę w tych ludziach ani skruchy, ani chęci powrotu do Kościoła. Raczej odbieram to jako świadomą decyzję o bierzmowaniu połączoną z doświadczeniem uwolnienia. Jakby brali, co się da wziąć i wreszcie mogli opuścić świat, który ich denerwuje. „Piwo” staje się niejako katalizatorem spowiedzi bez żalu za grzechy. Okazją, żeby znowu wrócić... Ale do czego?

Biorą, bo dają? Biorą, bo może się przydać? Biorą, bo może kiedyś przyda się do ślubu? Takiej decyzji dotyczącej przyjęcia sakramentu bierzmowania nie umiem wytłumaczyć inaczej niż szkolnym nawykiem kłamania. Po prostu, w polskiej szkole się kłamie. A ksiądz też chodzi do szkoły. W każdym razie zawsze byłem i jestem za stawianiem wymagań. By ta decyzja kosztowała. By trzeba było się sprawdzić. A sam mam bardzo dobre doświadczenie z ludźmi, którzy po latach powrócili, aby świadomie przygotować się do bierzmowania. To lubię.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..