Takiej decyzji dotyczącej przyjęcia sakramentu bierzmowania nie umiem wytłumaczyć inaczej niż szkolnym nawykiem kłamania.
Ostatni raz byłem w kościele w czasie bierzmowania – już niejeden raz odbierałem taką swoistą spowiedź. Czasami były to rozmowy przy kościele, zwykle już po nawróceniu. Ale jeszcze częściej słucham takich zwierzeń gdzieś tam (może to nieprecyzyjne, ale powiedzmy, że przy piwie). I nie widzę w tych ludziach ani skruchy, ani chęci powrotu do Kościoła. Raczej odbieram to jako świadomą decyzję o bierzmowaniu połączoną z doświadczeniem uwolnienia. Jakby brali, co się da wziąć i wreszcie mogli opuścić świat, który ich denerwuje. „Piwo” staje się niejako katalizatorem spowiedzi bez żalu za grzechy. Okazją, żeby znowu wrócić... Ale do czego?
Biorą, bo dają? Biorą, bo może się przydać? Biorą, bo może kiedyś przyda się do ślubu? Takiej decyzji dotyczącej przyjęcia sakramentu bierzmowania nie umiem wytłumaczyć inaczej niż szkolnym nawykiem kłamania. Po prostu, w polskiej szkole się kłamie. A ksiądz też chodzi do szkoły. W każdym razie zawsze byłem i jestem za stawianiem wymagań. By ta decyzja kosztowała. By trzeba było się sprawdzić. A sam mam bardzo dobre doświadczenie z ludźmi, którzy po latach powrócili, aby świadomie przygotować się do bierzmowania. To lubię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).