Obserwując debaty i spory coraz mniej dziwię się radykalizmowi młodych. Tych spod różnych znaków, bardziej na prawo.
Pojechałem wczoraj na zakupy. Wędrując między półkami dotarłem do regału z piwem. Nie, żeby załadować do koszyka. Z czystej ciekawości. Kupują czy nie? O wiadomą markę oczywiście chodziło. Dręczyło mnie to pytanie jak szekspirowskie być czy nie być. Oczy wytężyłem, szukam i pustkę widzę. Choć nie do końca. Trzy butelki w dziurze. Świadczące o niegdyś wypełnionej półce. Zapłaciwszy rachunek postanowiłem zabawić się w detektywa i znaleźć miejsce, gdzie ów napój na znak protestu jest wylewany. Z tym gorzej. Taksówkarza może by tak zapytać. Oni podobno wszystko wiedzą. Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jak to gdzie… Panie, do gardła wylewają. Piją za zdrowie zdrowej polskiej rodziny.
Wątek pojawił się w wieczornej rozmowie. Rodzic o chrzest dziecka przyszedł prosić. Proszę księdza, czasem to już nie wiem, jak moje dzieci przed tymi wszystkimi świństwami uchronić. Przecież coraz trudniej normalną bajkę dla nich znaleźć. Rodzica o zaściankowość trudno posądzić. Świat cały niemalże przemierzył. Oboje z żoną sporo sukcesów odnieśli. Troska na twarzy się maluje. Pójdą dzieciaki śladem rodziców czy bezmyślnie zaczną naśladować medialne wzory? Znając rodziców mogę być raczej spokojny. Choć wiem, że łatwo nie będzie.
Obserwując debaty i spory coraz mniej dziwię się radykalizmowi młodych. Tych spod różnych znaków, bardziej na prawo. I przypominam sobie słowa kardynała Wyszyńskiego, wypowiedziane w jednej z dyskusji w przedwojennym Włocławku. Gdy zarzucano mu, że angażując się w chrześcijańskie związki zawodowe popiera komunizm, miał odpowiedzieć: to nie komunizm, to bieda. Z młodymi sytuacja jest odwrotna, choć podobna. Coraz częściej zarzuca się im faszyzm. Trawestując Księdza Prymasa aż chce się powiedzieć: to nie faszyzm, to wołanie o normalność.
Utwierdziłem się w tym przekonaniu obejrzawszy późnym wieczorem film ze spotkania polityków i naukowców (nie wiem, czy nie nadużyłem tego słowa) ze studentami. Doszedłszy do momentu, gdy znana i często obecna w mediach pani profesor obwieściła, że w związkach jednopłciowych rodzi się więcej dzieci niż w związkach dwupłciowych, chwyciłem się za głowę i zawołałem: ratunku!
Cóż, kiedyś diabeł komżę zakładał i w dzwon uderzał. Czasy się zmieniły, a wraz z czasami przebranie. Widać w podziemnych czeluściach stwierdzono, że tytuł profesorski łatwiej się będzie sprzedawał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.