O zaślubinach z Chrystusem, miłości „na przepadłe”, świętej babci i zgromadzeniu, w którym spełniają się wszystkie marzenia, z s. Anną Marią Pudełko, apostolinką, rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Agnieszka Napiórkowska: Przed nami Światowy Dzień Życia Konsekrowanego, ustanowiony przez Jana Pawła II w 1997 r. Jak przeżywa się taki dzień, będąc osobą konsekrowaną?
S. Anna Maria Pudełko: Nie jest to dzień nadzwyczajny, ale szczególny, w którym dotykamy tajemnicy umiłowania, wybrania i bycia posłanymi. Dla nas, apostolinek, jest to dzień dziękczynienia za życie konsekrowane i dzień modlitwy w intencji konsekrowanych. Nasza misja stawia nas wobec tajemnicy powołania, zarówno tego do kapłaństwa, jak i konsekrowanego. Dlatego jest to dzień modlitw w intencji wszystkich osób, które rozeznają to powołanie, które dokonały już wyboru, aby żyły autentyzmem i żarliwością, i za te, które na tej drodze przeżywają trudności.
Wspólnotowe przeżywanie tego dnia to jedno. Konsekracja dotyczy konkretnej osoby, dlatego – jak przypuszczam – jest to czas osobistego powracania do tego dnia, do podjętych zobowiązań i ślubów.
Miłość jest czymś osobistym. Jest tajemnicą i darem. Konsekracja, jak pięknie o tym mówi adhortacja „Vita consecrata”, to całkowite i wyłączne oddanie siebie Chrystusowi. Takie oddanie „na przepadłe”. To uznanie, że Jezus jest Panem i miłością mojego życia. Dla mnie osobiście to jest zachwyt, zdumienie, ogromna wdzięczność, ale też skrucha, bo Pan Bóg daje wszystko, a odpowiedź moja jest bardzo ludzka, pełna z jednej strony pragnienia i poświęcenia, z drugiej – grzeszności i słabości.
Nieraz spotkałam się ze stwierdzeniem, że życie sióstr zakonnych jest o wiele trudniejsze niż życie kapłanów. Żeńskie zgromadzenia zakonne owiane były pewną tajemnicą. Czy – zdaniem Siostry – współczesny człowiek potrafi docenić dar, jakim jesteście?
Raczej tak. Na naszej łowickiej ziemi odczuwamy bardzo wiele życzliwości i otwartości. Tu, w Skierniewicach, w których przez wiele lat nie było żadnego zgromadzenia, siostra zakonna kojarzy się z osobą oddaną Panu Bogu. Często ludzie, spotykając nas na ulicy, przystają i powierzają nam jakieś swoje sprawy. To jest niesamowite, jak wielka jest jeszcze wiara w moc modlitwy. Wzruszające jest i to, że po otrzymanych łaskach wiele osób dzwoni, by powiedzieć „dziękuję”.
Będąc oblubienicami Chrystusa, jesteście tymi, które wiele mogą wyprosić. Podobnie, jak żony od swoich mężów. Nieraz syn żalił mi się, że długo o coś prosił tatę, ale ten się nie zgadzał. A kiedy ja go o to poprosiłam, od razu był na tak. Siostrom chyba również znane jest to uczucie?
Jak najbardziej. Ja czuję, że Jezus nawet przez małe gesty mnie urzeka. Zwłaszcza kiedy na Eucharystii powierzam mu osoby i sytuacje, odpowiedź jest natychmiastowa. Może nie taka, jakiej oczekiwałam, ale jest namacalna, pokazująca interwencję Pana Boga. Relacja z Jezusem jest relacją oblubieńczą. Jezus jest Bogiem – człowiekiem, Bogiem – mężczyzną. I ja idę do Niego jako do mężczyzny mojego życia i do mojego Boga. Jest to inaczej niż w relacji małżeńskiej, bo idę przez wiarę i spotykam Go w sakramentach i w słowie. On się w tym słowie objawia i jest niesamowicie piękny. Przychodząc na ziemię jako czysty, ubogi i posłuszny, pokazuje nam, że w niebie takie będą relacje. Być osobą konsekrowaną to przeżywać w sobie tę tajemnicę, ten styl życia. To jakby przynosić trochę nieba na ziemię. I zapraszać do tego innych, by tak jak Jezus kochali miłością czystą, niezaborczą, by stawali się darem dla drugiego, nic mu nie wykradając; miłością ubogą, czyli taką, która potrafi ofiarować i przyjmować, bo ubóstwo to też przyjęcie własnego ograniczenia; i wreszcie miłością posłuszną, która potrafi słuchać najgłębszych pragnień Boga i pragnień człowieka. Tu jest istota konsekracji i piękno człowieczeństwa. Z tego wypływają konkretna praca i posługa. Stąd to, co robimy, jest darem i służbą, a nie pracą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).