Rozmowa A. Torniellego z papieżem Franciszkiem.
W styczniu minie pięćdziesiąt lat od historycznej podróży Pawła VI do Ziemi Świętej. Czy Wasza Świątobliwość uda się tam?
Boże Narodzenie zawsze każe mi myśleć o Betlejem, Betlejem zaś jest ściśle określonym punktem w Ziemi Świętej, w której żył Jezus. W noc wigilijną myślę zwłaszcza o chrześcijanach, żyjących tam, o tych, którzy przeżywają trudności, o wielu z nich, którzy musieli porzucić tę ziemię z powodu różnych problemów. Ale Betlejem nadal jest Betlejem. Bóg przybył w tym określonym punkcie, na określoną ziemię, objawił tam czułość i łaskę Boga. Nie możemy myśleć o Bożym Narodzeniu, nie myśląc o Ziemi Świętej. Pięćdziesiąt lat temu Paweł VI miał odwagę udać się tam i w ten sposób rozpoczęła się epoka podróży papieskich. Ja także pragnę tam pojechać, aby spotkać swego brata Bartłomieja – patriarchę Konstantynopola i razem z nim wspominać to pięćdziesięciolecie, ponawiając uścisk papieża Montiniego i [patriarchy] Atenagorasa, dokonany w 1964 w Jerozolimie. Przygotowujemy się do tego.
Wasza Świątobliwość wielokrotnie spotykał chore dzieci. Co można powiedzieć w obliczu tego niezawinionego cierpienia?
Moim nauczycielem życia był Dostojewski i to jego pytanie, wyrażone wprost i domyślnie, zawsze krąży w moim sercu: dlaczego cierpią dzieci? Nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Nasuwa mi się taki obraz: w pewnym okresie swego życia dziecko „się budzi”, nie rozumie wielu rzeczy, czuje się zagrożone, zaczyna zadawać pytania tacie lub mamie. Jest to wiek „dlaczego”. Gdy jednak dziecko pyta, a później nie słucha wszystkiego, co masz mu do powiedzenia, zarzuca się zaraz nowymi „dlaczego?”. Bardziej niż wyjaśnienia czeka ono na spojrzenie taty, które daje poczucie bezpieczeństwa. W obliczu dziecka cierpiącego jedyną modlitwą, która mi przychodzi do głowy, jest modlitwa dlaczego. Panie, dlaczego? On mi niczego nie wyjaśnia, ale czuję, że na mnie spogląda. I tak oto mogę powiedzieć: Ty wiesz, dlaczego, ja tego nie wiem a Ty nie mówisz mi tego, ale patrzysz na mnie a ja ufam Tobie, Panie, ufam Twemu spojrzeniu.
Mówiąc o cierpieniu dzieci nie można zapominać o tragedii tych, które cierpią głód.
Pokarmem, który nam zbywa i który wyrzucamy, moglibyśmy wyżywić bardzo wielu. Gdyby udało nam się nie marnować jedzenia, ale z powrotem wprowadzać je do użycia, głód na świecie zmniejszyłby się w ogromnym stopniu. Jestem pod wrażeniem statystyki, która mówi o 10 tysiącach dzieci umierających codziennie na świecie z głodu. Jest tak wiele dzieci, które płaczą z powodu głodu. Pewnego dnia w czasie środowej audiencji za barierką była młoda mama z kilkumiesięcznym dzieckiem. Gdy mijałem ich, dziecko bardzo zapłakało. Matka tuliła je. Powiedziałem jej: proszę pani, myślę, że maleństwo jest głodne. Odpowiedziała: gdy nadejdzie czas... Odparłem: ależ, niech pani da mu jeść, proszę! Kobieta zawstydziła się, nie chciała karmić go publicznie piersią, gdy przechodził papież. To samo chciałbym powiedzieć ludzkości: dajcie im jeść! Ta kobieta miała mleko dla swego dziecka, na świecie mamy wystarczająco wiele pożywienia, aby nakarmić wszystkich. Jeśli będziemy współpracować z organizacjami humanitarnymi i doprowadzimy do uzgodnienia przez wszystkich, żeby nie marnowali jedzenia, sprawiając, aby dotarło ono do tych, którzy go potrzebują, wniesiemy wielki wkład do rozwiązania tragedii głodu na świecie. Chciałbym powtórzyć ludzkości to, co powiedziałem tej mamie: dajcie jeść głodującym! Niech nadzieja i delikatność Narodzin Pana otrząsną nas z obojętności.
Niektóre fragmenty „Evangelii gaudium” ściągnęły na nią oskarżenia skrajnych konserwatystów amerykańskich. Jakie uczucia wzbudza w papieżu określanie go mianem „marksisty”?
Ideologia marksistowska jest błędna. Ale w swoim życiu poznałem bardzo wielu marksistów dobrych jako ludzie i dlatego nie czuję się urażony. Najmocniej uderzyły mnie słowa, mówiące o gospodarce, która „zabija”. W adhortacji nie ma niczego, czego nie odnaleźlibyśmy w społecznej nauce Kościoła. Nie wypowiadałem się z technicznego punktu widzenia, próbowałem pokazać zdjęcie tego, co się dzieje. Jedyny szczególny cytat dotyczył teorii „korzystnego odpadu”, wedle których każdy wzrost gospodarczy, któremu sprzyja wolny rynek, prowadzi sam przez się do większej równości i do społecznego angażowania się na świecie. Obietnica ta mówiła, że gdy szklanka się zapełni, trzeba ją rozładować i biedni na tym skorzystają. Zdarza się jednak, że gdy jest pełna, szklanka się powiększa i tak oto nic nie trafia do ubogich. Było to jedyne odniesienie do pewnej szczególnej teorii. Powtarzam, mówiłem nie o sprawach technicznych, ale zgodnie ze społecznym nauczaniem Kościoła. A to nie oznacza, że jestem marksistą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.