Robić osobne Msze św. dla dzieci? Teatrzyki, dramy, piosenki czy film są dopuszczalne podczas Eucharystii? Na ile można sobie pozwolić, mówiąc do najmłodszych?
Nie wszyscy specjaliści są jednak do tej formy przekonani. Wątpliwości budzi, czy nie rozbija to jedności aktu kultu. – Ja bym nie rozdzielała liturgii słowa, bo rodzina jest integralną całością, a dla rodziców jest też cenne posłuchać, jak mówić dziecku o Bogu – zauważa siostra Anna Walulik CSFN, pedagog. Psycholog Maria Ligęza dodaje, że już trzylatek może uczestniczyć we Mszy św. z rodzicami, obserwuje on wtedy, co robią, naśladuje ich gesty.
Dla elity
W wielu małych parafiach księża nie robią osobnej Mszy św. dla dzieci, ale np. przenoszą dla nich część związaną z niedzielną liturgią słowa na inny dzień. Wątpliwości pojawiają się też w przypadku Mszy szkolnej, zwłaszcza jeśli jest na niej garstka dzieci. – Też rozważałem tę kwestię, moja parafia liczy ok. 550 osób. Przekonało mnie stanowisko episkopatu, że z dzieci chodzących na nie kształtuje się elita parafialna, bo one otrzymują więcej łaski. I rzeczywiście widzę, że na te osoby można liczyć, są później zaangażowane jako młodzież i dorośli w życie parafii – przyznaje ks. Hubert Łysy. Jest wiele obszarów, które trzeba uporządkować w dobie zmieniających się środków przekazu. W jednym homiletycy i liturgiści są zgodni. Niezależnie od ocen konkretnych działań i ewentualnych błędów cenne jest, że wielu księży stara się głosić Ewangelię dla dzieci, choć nie jest to łatwe. – Resztę trzeba zostawić już działaniu Ducha Świętego, ufając, że mimo ludzkiej ułomności słowo Boże dotrze do nich i przyniesie owoc – podsumowuje ks. Hubert Łysy.
Nie infantylizujmy
Ks. Wiesław Przyczyna, homiletyk, Przewodniczący Stowarzyszenia Homiletów Polskich
– Pamiętajmy, że liturgia jest jedna, homilia powinna być zaś dostosowana do możliwości dzieci, ale na takim poziomie, by dorośli też z niej coś wynieśli. Nawet jeśli będziemy poruszać kwestie trudne, dziecko ma zdolność odbierania tajemnicy i uszanowania jej. Bądźmy ostrożni z tworzeniem opowieści, żeby dzieciom się nie pomieszały światy, żeby nie traktowały Pana Jezusa jak bohatera bajki. Wykorzystując dopuszczalne formy, unikajmy infantylizacji Mszy św., zmian w liturgii, działań służących tylko temu, by zabawić dzieci, nie przesadzajmy z ilością pomocy dydaktycznych. Homilia dla dzieci wymaga przygotowania, kosztuje wiele wysiłku, ale też nie wszystko się na nią nadaje – to jest misterium, akt liturgiczny. Na więcej można sobie pozwolić np. na katechezie, przed Mszą św. lub po niej.
Nic ponad słowo Boże
Ks. dr hab. Hubert Łysy, homiletyk, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, proboszcz parafii we Wrzoskach
– W dobie rozwiniętych środków przekazu jak najbardziej trzeba stosować obrazowość słowną, wszelkie wizualizacje, audiowizualizacje. Warunek: one muszą być w służbie treści. Słowo Boże musi być zawsze nad formą przekazu. Jest ogromna pokusa, aby tylko „zabawić” dziecko, koncentrując na sobie jego uwagę, zdobywając popularność. Jest wesoło, „fajnie”, zabawnie – ale nie o to chodzi. Naszym zadaniem jest, by delikatnie „zabawiając” formą – zbawiać. Trzeba też umiaru, roztropności i wyczucia, by nie przekraczać pewnych granic. Wyznaczają je szacunek dla misterium słowa głoszonego i sprawowanej liturgii, zachowanie osobowego charakteru spotkania z Bogiem oraz różnicy pomiędzy kościołem – miejscem świętym a kabaretem – miejscem rozrywki. Za bp. Antonim Długoszem powtórzę: „Homilia musi być wierna Bogu i człowiekowi”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.