Bez ducha zdolności do poświęcenia i ofiary ze strony rodziców oraz bez wsparcia od państwa - rządu i samorządu - nie będzie dzietnych rodzin w Polsce - powiedział kard. Kazimierz Nycz podczas wieczornych uroczystości w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na warszawskiej Starówce. Jezuici świętowali w niedzielę 40. rocznicę koronacji obrazu.
Kard. Nycz, który przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię, przypomniał, że z zapisków kard. Stefana Wyszyńskiego wynika, że ówczesny Prymas bardzo cieszył się na tę koronację. Chciał bowiem, by Stolica miała swoją Matkę i Królową. Zdaniem Prymasa Tysiąclecia, "biada Kościołowi, który jest sam, biada człowiekowi i biada rodzinie, która jest sama".
Kard. Nycz zwrócił uwagę, że 40 lat temu nikt nie przypuszczał nawet, że może się tak zdarzyć, iż ludzie będą chcieli zredefiniować małżeństwo - rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny, że rodziny - wielodzietne w czasach trudnych pod względem materialnym - przestaną być dzietne.
- Dziś trzeba postawić pytanie co się stało w katolickim kraju, że w 40 lat tak wiele się zmieniło? - pytał metropolita warszawski. - W którym momencie zmieniła się mentalność młodego pokolenia, rodziców, kiedy przesunięty podświadomie lub świadomie Boże "rośnijcie i rozmnażajcie się" na dalszy plan?
Kardynał zastanawiał się, czy nie chodzi o brak zdolności do poświęcenia i ofiary, bez których nie będzie dzietnych rodzin. - Nie będzie ich też wtedy, gdy rodzina zostanie pozostawiona sama sobie przez rządzących, państwo i samorządy, przez wszystkich, którzy są powołani wraz z Kościołem do tego, by pomagać i wspierać rodziny nie tylko modlitwą - mówił kard. Nycz. Podkreślał konieczność tego, by czynić przyjazne warunki, by "kolejne dziecko nie musiało być 'karą' za wielodzietność".
Metropolita warszawski przypominał słowa papieża Franciszka z jego wizyty w Asyżu, gdzie Ojciec Święty podkreślał, że Kościół musi być dla wszystkich. - Bo jeśli nie będzie dla wszystkich, będzie tylko dla niektórych, to będzie wtedy sektą - przypomniał kard. Nycz zaznaczając, że te mocne słowa papieża należy przyjąć.
XVII-wieczny obraz Matki Bożej Łaskawej to barokowa interpretacja łaskami słynącej Madonny z Faenzy (Włochy). Obraz przedstawia Maryję trzymającą w dłoniach połamane strzały gniewu Bożego. Do Warszawy przywiózł go arcybiskup Jan de Torres w 1651 r., w przeddzień bitwy pod Beresteczkiem, jako dar papieża Innocentego X dla króla Jana Kazimierza. Władca przekazał obraz pijarom do kościoła przy ulicy Długiej.
W czerwcu 1651 r. wojsko polskie odniosło wspaniałe zwycięstwo, współczesnym trudno było nie łączyć tych dwóch zdarzeń. Obraz zyskał wielką sławę. 24 marca 1651 r. dokonano jego intronizacji i jednocześnie uroczystej jego koronacji. Była to najstarsza na ziemiach polskich koronacja obrazu Matki Bożej. Najświętsza Maryja Panna Łaskawa stała się w XVII wieku patronką Warszawy. Pijarzy w 1834 r. wzięli obraz ze sobą, gdy przenosili się do kościoła jezuickiego.
Prymas Stefan Wyszyński rekoronował ten cieszący się wielowiekowym kultem obraz 7 października 1973, a NMP Łaskawa została ogłoszona główną Patronką Warszawy.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.