Wyraźna tożsamość

Co to znaczy być chrześcijaninem? Od strony prawa – przyjąć chrzest. Ale…

Reklama

Nie grozi nam tsunami sekularyzmu – powiedział w rozmowie z Katolicka Agencją Informacyjną socjolog, ks. profesor Janusz Mariański. Powołując się na badania zauważa, że wprawdzie obserwujemy w Polsce powolny proces odchodzenia od Kościoła, ale z drugiej strony działa w Polsce spora ilość różnych ruchów. Przyciągają głównie młodych. I właśnie to  pozwala z nadzieją patrzyć na przyszłość.

Wydaje mi się, że w ogóle zbyt często jesteśmy zapatrzeni w liczby. Gdy jest w Polsce 80-90% wierzących wszystko jest porządku. Podobnie gdy okazuje się, że nie spada liczba powołań. Gdy okazuje się, że gdzieś liczba chodzących co niedziela na mszę wynosi np. 30% martwimy się. A w popłoch wpadamy, gdy okazuje się, że spora liczba tych wierzących tak naprawdę nie zna podstawowych prawd wiary, nie mówiąc już o stosowaniu się do głoszonych przez Kościół wymagań moralnych. Tymczasem nie liczby powinny mieć dla nas znaczenie. A dokładniej – nigdy nie powinny nas uspokajać. Tak naprawdę ważna jest jakość naszego chrześcijaństwa. I nie chodzi nawet o to, czy ludzie dorastają do stawianych przez przykazania wymagań. Bo przecież nie bez powodu biją się w piersi powtarzając „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Bardziej o to, kogo chcą stawiać w swoim życiu na pierwszym miejscu.

Gdy pisałem komentarz do niedzielnych czytań, gdzie Jezus mówi, że „Jego owce słuchają Jego głosu” uświadomiłem sobie, że najwyższy czas, by porzucić myślenie o wielkim polskim Kościele i powtarzać jak mantrę, że jesteśmy deprecjonowaną z powodu spisków większością. To tylko rodzi frustrację przy ogłaszaniu kolejnych wyników wyborów albo przy głosowaniach w sejmie w sprawach związanych ze światopoglądem. Skutek – utyskiwanie, że jacyś katolicy nie dość poważnie traktują swoją wiarę. Tymczasem powinniśmy sobie jasno powiedzieć, że tak naprawdę jesteśmy mniejszością. Nominalny katolik, który nie przejmuje się swoja wiarą nie jest biedną, zagubioną owcą, ale zwyczajnie nie należy do tego samego co my stada. Może kiedyś nadejdzie chwila, że Bóg go do swojego stada przyprowadzi, ale póki co nie jest „nasz”. Nawet jeśli od czasu do czasu „bywnie” w kościele. Do wiary i swoich racji musimy go przekonywać dokładnie tak, jakbyśmy mieli do czynienia z niewierzącym.

Myślę, że najbardziej potrzeba dziś wyrazistych chrześcijan. Nie takich, którzy wszystko łatwo tłumaczą ale i nie zacietrzewionych w swoich racjach. Takich, którzy sami idąc ku Chrystusowi (bo przecież chrześcijanin zawsze jest w drodze do Boga) jednocześnie potrafią być przyjaciółmi tych, którzy jeszcze w tę drogę nie wyruszyli.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama