Wciąż niespokojna jest sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej.
Rosną obawy, że konflikt przybierze wymiar wojny religijnej, na czym wydaje się zależeć niektórym ugrupowaniom dążącym do jeszcze większego pogłębienia destabilizacji w kraju. Mieszkańcy apelują do wspólnoty międzynarodowej o konkretną pomoc. W całym kraju trwają też modlitwy i spotkania w intencji pokoju.
„W ubiegłym tygodniu w mieście zabito wielu cywilów. Teraz powoli przywracany jest porządek, a co za tym idzie wraca spokój. Jednak ludzie boją się o swój los. Króluje powszechny brak bezpieczeństwa. Wielu ludzi wciąż na noc ucieka do buszu, gdzie czuje się bezpieczniej, chroniąc się między drzewami. Zostawiają swe domy i chronią się w polach – mówi pracująca w Bouar karmelitanka pragnąca zachować anonimowość ze względu na swe bezpieczeństwo. – Niestety ci, co napadają na nasze domostwa to są prawdziwi bandyci. Grabią, zabijają, strzelają. Budzą naprawdę wielki lęk. Wśród rebeliantów jest wielu cudzoziemców, niektórzy mówią tylko po arabsku, nie znają nawet francuskiego. To budzi przerażenie, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że u podstaw rebelii stoją obcy ludzie, bardzo często są to muzułmanie. Pokładamy nadzieję w Bogu, bo tylko on może nas ochronić. Bardzo pragniemy pokoju i go potrzebujemy”.
"Oczekujemy od osób odpowiedzialnych za podjęte decyzje wyjaśnienia wszystkich wątpliwości".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Abp Marek Jędraszewski w liście do wiernych Archidiecezji Krakowskiej.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.