Spowiedź, ser i cukierki

Lubię sery szwajcarskie. W serze szwajcarskim są dziury, ale on się nie składa z samych dziur, bo wtedy sera by nie było. Fragment książki "Grzechy w kratkę" - o. Jordana Śliwińskiego.

Często ludzie myślą, że Boże miłosierdzie to jest taka kałuża, że jak raz wlezą i się pochlapią, to już nie ma więcej wody.

Złe doświadczenia, na przykład z księżmi, o których Ojciec wcześniej wspomniał, mogą zrazić kogoś do Boga na całe życie. Choć, z drugiej strony, człowiek lubi się usprawiedliwiać. W dobie kultury masowej łatwo się usprawiedliwiać ze swoich grzechów, bo ciągle słyszymy plotki o prawdziwych lub rzekomych grzechach sławnych ludzi. Skoro tamci wielcy robią takie rzeczy, to ja, szaraczek, który robi jedną dziesięciotysięczną z tego, nie mam się co przejmować. Popularne jest też mówienie o grzechach kapłanów – ksiądz robił to i to, ksiądz donosił, to cóż ja?

Spora część osób unika spowiedzi, bo ma poczucie, że spowiedź jest dla nich czymś trudnym, wręcz upokarzającym. Często są to ludzie wcześniej w konfesjonale skrzywdzeni, źle potraktowaniu

Dla mnie spowiedź to jest taka soczewka skupiająca wszystkie problemy Kościoła: i formację kleru, i braki w duszpasterstwie i katechezie; to wszystko w sakramencie pokuty się objawia. Kiedyś głosiłem rekolekcje i w ich trakcie, po nauce, zacząłem spowiadać. I okazało się, że jeden penitent ma problemy z rachunkiem sumienia, drugi z żalem za grzechy – nikt ich tego nie uczył.

Przygotowuje się dzieci do spowiedzi przed Pierwszą Komunią Świętą i potem jest jeszcze może jakaś formacja przed bierzmowaniem, ale później to już rzadkość.

Ale czy w naszym przepowiadaniu to się pojawia? Pytam innego księdza: „Kiedy mówiłeś ostatnio kazanie o rachunku sumienia? Ile lat temu? Gadałeś o tym w ogóle?”. I okazuje się, że pewne rzeczy nam uciekły. A skąd ci ludzie mają to wiedzieć? W Plebanii nie opowiadają, jak zrobić rachunek sumienia. Z tym łączy się też brak świadomości bycia Kościołem. Wiele osób traktuje kapłana jak funkcjonariusza instytucji, jak sędziego albo policjanta. Inna sprawa, czy czasami zachowanie kapłanów nie zachęca do takiego rozumienia Kościoła. I jak czasami podpisuję ten papier o odbyciu spowiedzi, to się czuję, jakbym wypisywał mandat.

Zwłaszcza w okresie chrztów i ślubów widać te osoby z karteczkami.

Wtedy mówię: jak jest papier, proszę mi dać od razu do podpisu. Z jednej strony rozumiem duszpasterzy, którzy pragną, żeby ważne momenty w życiu czy sakramenty były przeżywane w sposób rzeczywiście chrześcijański, żeby ktoś na przykład do ślubu nie poszedł świętokradzko. To staranie jest dobre. Natomiast gdy widzę kogoś z takim papierem, to zawsze się obawiam, czy on rzeczywiście będzie wyznawał grzechy, czy nie będzie się bał, że mu nie podpiszę, jak coś powie. Dlatego od razu podpisuję, że ktoś był, jeszcze przed rozpoczęciem celebracji sakramentu.

Problem mógłby pojawić się wtedy, gdyby Ojciec nie mógł go rozgrzeszyć.

Nie podpisuję, że rozgrzeszyłem, podpisuję, że ktoś był u spowiedzi. W innym wypadku pojawiłaby się groźba pośredniej zdrady tajemnicy spowiedzi.

Teoretycznie ktoś mógłby uzyskać te zaświadczenia i pójść do ślubu w stanie grzechu ciężkiego.

To sprawa jego sumienia.

A co Ojciec robi, gdy Ojciec widzi, że ktoś przyszedł tylko dlatego, że jest chrzestnym albo mamusia go prosiła, i prawdopodobnie przez następnych parę lat nie wróci?

Myślę, że zawsze jest szansa. W sakramencie działa Bóg i mocno w Jego działanie wierzę, a więc zawsze trzeba siać. Jak każdy spowiednik modlę się za penitentów i wierzę, że Pan Bóg wysłuchuje moich próśb. Ważne wydarzenia rodzinne nieraz prowadzą do niesamowitych nawróceń. Pierwsza Komunia dziecka i ono prosi, żeby tata poszedł z nim do spowiedzi. I tata idzie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11