Celnik i bezgrzeszny potwór

Polskie tłumaczenie jest następujące: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je”. Dosłownie tekst ten brzmi tak: „Kto chce swoją duszę zbawić, zniszczy ją”. Kto chce swoją duszę sam – trzeba by tu dodać – zbawić…

Reklama

Czy jest różnica? Tak, potężna. On nie rozmawia z Bogiem, ale ze sobą. Już to by było zaprzeczeniem modlitwy, mówiliśmy o tym podczas pierwszej konferencji, że człowiek mówi do siebie, zamiast mówić do Boga, i jest przekonany, że się modli. A tymczasem jedynie prowadzi dialog ze sobą, ze swoimi racjami, ze swoimi emocjami, ze swoimi wyobrażeniami. Na sobie się koncentruje.

Jan Paweł II pod koniec swojego życia miał właściwie tylko jedną definicję modlitwy. Im był starszy, tym częściej tylko tę definicję powtarzał: modlitwa jest oglądaniem twarzy Jezusa. Patrz Jezusowi w twarz. Definicja Jana Pawła II mówi, żebyś nie patrzył na siebie, lecz na Jezusa, naprawdę jest to ciekawszy obraz. Ale „patrzenie na siebie” jest tylko fragmentem postawy faryzeusza. Bo jest tutaj jeszcze sprawa inna – faryzeusz modlił się do siebie, mówiąc „Boże”. Do siebie zwracał się tak, jakby to on był sam dla siebie zbawicielem. Na to jest położony w tekście najmocniejszy akcent. Jezus spuentował tę przypowieść następująco: „Ten [celnik] odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten”.

Ostatecznie czym jest modlitwa? Jest narzędziem usprawiedliwienia, narzędziem służącym do tego, żeby odkryć przed Bogiem dar bycia usprawiedliwionym. Kłopot faryzeusza polega na tym, że on jest sprawiedliwy przed Bogiem, jak mu się wydaje, dzięki własnemu wysiłkowi. Natomiast celnik okazuje się usprawiedliwiony przed Bogiem tylko i wyłącznie dlatego, że ma świadomość własnego grzechu. Faryzeusz nie ma świadomości własnego grzechu, ma natomiast absolutną świadomość swojej sprawiedliwości. Mówiąc prosto: faryzeusz zbawia się sam. Celnik natomiast stoi przed Bogiem jako żebrak, żebrze o zbawienie. Faryzeusz nie szuka usprawiedliwienia, bo jest sprawiedliwy, ma poczucie bycia sprawiedliwym przed Bogiem.

Tekstem, który polecam do medytacji, jest zdanie świętego Mateusza (16, 25). Polskie tłumaczenie jest następujące: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je”. Dosłownie tekst ten brzmi tak: „Kto chce swoją duszę zbawić, zniszczy ją”. Kto chce swoją duszę sam – trzeba by tu dodać – zbawić… I dalej: „Cóż (…) za korzyść odniesie człowiek, chociażby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”. Co da człowiek w zamian za swoją duszę? Jest oczywiste, że nie wolno szkodzić swojej duszy. A nikt bardziej jej nie szkodzi niż ten, kto sam ją zbawia. Natomiast ten, który staje przed Jezusem tak jak celnik, w poczuciu, że jego dusza jest zrujnowana, i pokazuje tę ruinę Jezusowi, znajduje swoją duszę. Rzeczywiście nawiąże jakiś kontakt ze swoim wnętrzem. Wejdzie w posiadanie siebie. Inaczej żyłby w iluzji takiej, w jakiej żyje faryzeusz z przypowieści. Ksiądz Blachnicki nazywał faryzeusza z przypowieści „bezgrzesznym potworem”. Człowiek ten na pozór nic złego nie robi, przeciwnie – pości, rozdaje jałmużnę, oddaje dziesięcinę, ale gdy się mu przyjrzeć bliżej, to brakuje słowa na jego określenie. Tak, to bezgrzeszny potwór. Strzeżmy się przed samozbawianiem. Ten, kto sam swoją duszę zbawia, niszczy ją. Natomiast gdy staję przed Bogiem w poczuciu, że moja dusza jest nadwerężona moim własnym grzechem, to w tym momencie ją znajduję.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7