Dwunastu ludzi - chrześcijańską rodzinę i kilku innych chrześcijan - zamordowano w pobliżu syryjskiego miasta Hama, gdy próbowali uciekać do Libanu; wszyscy zginęli od ran zadanych nożami - podał w czwartek dziennik "Avvenire", organ Episkopatu Włoch.
Nie zdołano on ustalić, czy zabójcy należeli do armii rządowej, czy do któregoś z islamskich ugrupowań powstańczych.
Około tysiąca chrześcijan obrządku wschodniego i katolików, pozbawionych żywności i elementarnych środków do życia, zostało zablokowanych w straszliwych warunkach między wojskami rządowymi a siłami powstańczymi w wielkiej wsi Jakobieh leżącej na północ od Aleppo - podała w czwartek agencja prasowa Vaitcan Fides, wyspecjalizowana w informacjach o działalności misyjnej.
Chrześcijanie pozostali w Jakobieh, gdzie przed wojną mieszkało ich około 3 000, nie mają żywności i elektryczności, zostali pozbawieni całego swego mienia i nie mogą opuścić swej wsi, a ich sytuację pogarsza jeszcze fala chłodów, która nadciągnęła do północnej Syrii - pisze agencja.
Vatican Fides cytuje misjonarza, franciszkanina pracującego w Syrii: "Obawiamy się o ich życie, grozi im to, że poniosą śmierć pośród milczenia wszystkich stron".
Ich sytuację w tym kraju pogarsza fakt, że na ogół zajmowali stanowisko przychylne porozumieniu z laickim reżimem prezydenta Baszara el-Asada, który nie ingerował w życie Kościołów chrześcijańskich.
W Libanie przebywa już 25 000 chrześcijańskich uchodźców z Syrii, gdzie przed wojną domową chrześcijanie stanowili 5 proc. ludności. Byli to w większości prawosławni.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.