- Ten dom już żyje, już od papierów, remontów, telefonów biegniemy do ludzi, załatwiamy schronienie dla proszącego bezdomnego - mówi Ilona Czeszejko.
W przeddzień Wigilii Dom Miłosierdzia otworzył symbolicznie pierwsze drzwi. – Nie chcieliśmy czekać, aż wszystko będzie zapięte na ostatni guzik, wysprzątane, a my po prostu usiądziemy za biurkiem i będziemy czekać aż przyjdą potrzebujący pomocy – wyjaśnia Ilona Czeszejko, wiceprezes stowarzyszenia „Dom Miłosierdzia”.
Tym bardziej, że do drzwi olbrzymiego domu, który powstaje w Koszalinie, już teraz stukają ludzie w potrzebie. – Ten dom już żyje. Dlatego tak ważne dla nas było, żeby Pan Jezus tu zamieszkał. Zdarza się, że brakuje sił, nerwów, przytłaczają nas problemy – teraz będziemy mieć na to lekarstwo tuż obok, w kaplicy – dodaje wiceprezes. Po półrocznych intensywnych pracach remontowych, w których pomagają osadzeni z koszalińskiego Zakładu Karnego, ekipie domu udało się stworzyć na parterze budynku pierwszą kaplicę. Pierwszą, bo docelowo ma tu powstać inna, większa.
– To jest kaplica tymczasowa, która posłuży nam przez najbliższe kilka miesięcy. Od 6 stycznia rozpoczniemy w tym miejscu adorację Najświętszego Sakramentu. W dzień i w nocy Pan Jezus będzie tu dostępny dla wszystkich – mówi ks. Radosław Siwiński, pomysłodawca i główny motor napędowy powstającego Domu Miłosierdzia. Kaplicę poświęcił ks. dr Krzysztof Włodarczyk, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego kurii biskupiej. Przewodniczył także pierwszej Mszy św. odprawionej w tym miejscu. – Powierzamy Jezusowi Miłosiernemu całą historię tego domu. Prosimy, by oczyścił to miejsce ze wszystkiego, co zdarzyło się tu złego, wszystkiego, co było przeciw Bogu i przeciw miłości do człowieka. A także by ożywił wszystko, co działo się tutaj dobrego i na tej bazie budował jeszcze większe dobro – mówił ks. Włodarczyk.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.