- Jestem szczęśliwy, bo znalazłem drogę swojego życia. To droga pełna cudów, bo przecież w moich rękach zwykłe rzeczy, jak chleb i wino, będą zmieniały się w Boga - mówi diakon Michał Graczyk.
Z czasem każdy kleryk coraz bardziej staje się takim „małym księdzem” dla dzieci, młodzieży, rodzin. Niezwykle ważną praktykę miałem na katechezie w szkole. Odnalazłem się w tym. Chcę uczyć, choć oczywiście to nie jest łatwe. Na czwartym roku każdy kleryk odbywa półroczne praktyki. Michał Graczyk pojechał do Szprotawy. – Przeżywałem wtedy trudny okres, ale pobyt na parafii pokazał na nowo sens wszystkiego. Mogłem w praktyce zobaczyć to, czego do tej pory się uczyłem. Na praktykach po raz pierwszy mieszkałem na plebanii, żyłem naprawdę życiem parafii i spotkałem ludzi mówiących do mnie: „Proszę księdza…”. To weryfikuje powołanie – uśmiecha się diakon. – Z perspektywy czasu widzę, że to właśnie tak ma być poukładane. Chciałoby się już na pierwszym roku stanąć na ambonie i mówić kazanie, a trzeba zacząć od zapalania świeczek – zauważa.
Gliniane naczynie
Gorzowianin wiele razy myślał o pójściu do zakonu. – Przed święceniami diakonatu postanowiłem, że jeszcze raz muszę zapytać Pana Boga o Jego plan, czy mam być księdzem diecezjalnym, czy posługiwać w innej wspólnocie – opowiada Michał Graczyk. Uczestniczył w rekolekcjach Wspólnoty Chemin-Neuf w Warszawie i tam dostał odpowiedź. – Wracałem spokojny, że Paradyż to moje miejsce. Natomiast po święceniach diakonatu zacząłem tak naprawdę odkrywać, czym jest charyzmat diecezjalności i bycia księdzem diecezjalnym. Kiedyś mi się wydawało, że przenoszenie z parafii na parafię to tragedia, ale doświadczyłem, że cała diecezja jest moją wspólnotą. „Nosimy skarb w glinianych naczyniach”, „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” – takie cytaty z Pisma Świętego znalazły się na obrazku prymicyjnym Michała Graczyka. – To słowa, które chciałbym sobie codziennie powtarzać. Pierwsze przypomina, że moje powołanie to skarb, który noszę w kruchym naczyniu, a drugi, że w kapłaństwie chodzi o moc Bożą, a nie moją.
Obrzęd święceń
Przed homilią biskupa kandydaci zostają przedstawieni zgromadzonym wiernym. Po homilii kandydaci wyrażają publicznie wolę przyjęcia święceń i zobowiązują się do przyjęcia związanych z nimi zadań: głoszenia Ewangelii, sprawowania sakramentów, gorliwej modlitwy i życia w duchu współofiarowania się z Chrystusem za zbawienie ludzi. Przyrzekają również cześć i posłuszeństwo swojemu biskupowi. Następnie zgromadzeni modlą się za mających przyjąć święcenia, śpiewając Litanię do wszystkich Świętych. w czasie tego śpiewu kandydaci leżą krzyżem. ta postawa jest znakiem głębokiej modlitwy i uniżenia wobec Boga. wyraża ona całkowite oddanie się Bogu. Po litanii ma miejsce istotny obrzęd święceń: biskup w milczeniu wkłada ręce na głowy kandydatów. gest ten zapoczątkowali pierwsi apostołowie, przekazując swoim następcom moc Ducha Świętego oraz oddając ich Bogu. ręce na przyjmujących święcenia nakładają także wszyscy obecni w czasie obrzędu kapłani. Po nałożeniu rąk na wybranych biskup wygłasza modlitwę święceń. Następnie nowi księża otrzymują właściwy sobie strój liturgiczny, czyli stułę, noszoną na sposób kapłański, i ornat. w tym stroju podchodzą do biskupa, który każdemu z nich udziela namaszczenia świętym krzyżmem, czyli specjalnym olejem poświęconym przez biskupa w Wielki Czwartek i służącym do sprawowania czynności sakramentalnych. Namaszczenie rąk oznacza błogosławieństwo, wyraz uznania przez Boga oraz udzielenie darów Ducha Świętego do składania Ofiary. Obrzęd święceń kończy się przekazaniem pateny z chlebem i kielicha z winem i wodą oraz udzieleniem pocałunku pokoju.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).