O abstynencji, jej wartości i owocach z Renatą i Januszem Krzychami, małżeństwem należącym do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, rozmawia ks. Rafał Olchawski.
Czy dostrzegacie owoce tego wyrzeczenia w swoim życiu?
Janusz: – To dzieło sprawiło, że zupełnie inaczej patrzę na człowieka uzależnionego. Jest to spojrzenie bez oceniania, osądzania, po prostu z miłością. Ten post stał się dla mnie również wielkim ćwiczeniem ducha. Widzę jasno, że są rzeczy, których mogę sobie odmówić i nie tyle coś tracę, co zyskuję jeszcze większe dobro. Gdy podczas studiów szukałem swojej tożsamości, krucjata ochroniła mnie, dając siłę, by nie ulegać pokusom, jakie niesie świat. Początek życia małżeńskiego też był związany z krucjatą, nasze wesele odbyło się bez alkoholu. Niewielki krąg znajomych jest środowiskiem doskonałym dla mojego rozwoju i czuję się w nim dobrze. Cieszę się, że mój syn Bartuś nie spotka nigdy pijanego taty.
Renata: – Styl trzeźwego życia jest dla mnie wielką radością. Mój mąż to dar krucjaty, prezent od Boga. Kiedy byłam młodą dziewczyną, pojawiały się pytania, czy trafię w ogóle na kogoś takiego, kto nie będzie pił, bo było to dla mnie nie do wyobrażenia. Wspaniały owoc, jaki daje krucjata, to wolność. Mogę powiedzieć „nie”. Kiedyś ktoś zdziwiony zapytał: „Pani Reniu, jak to, pani w ogóle nie pije? Przecież są takie sytuacje, kiedy trzeba”. Odpowiedziałam, że w moim życiu takich nie ma. Osoba ta oceniła, że mam problem. A ja, że to problem dla tych, którzy mnie namawiają. Więcej mnie to nie spotkało.
Taki post to rownież trud…
Janusz: – Krucjata od początku do końca jest trudem. Gdyby nie była, zatraciłby się jej sens i piękno. Po tylu latach dostrzegam, że stanowi ona walkę o wolność sumienia, wolność w podejmowaniu decyzji, patrzeniu na drugiego człowieka, walkę z grzechem, a to zawsze wielki wysiłek. W kontekście abstynencji, szczególnie w młodości, było to niełatwe, bo występował nacisk środowiska, presja przypodobania się w liceum, na studiach. Teraz nie obawiam się tych sytuacji, a zdarzają się one najczęściej w pracy. W rodzinie już wszyscy wiedzą, jest mniej pytań – dlaczego. Patrzą na nas z dystansem i nie na wszystkie imprezy jesteśmy zapraszani, ale podchodzimy do tego z dużym spokojem.
Renata: – W środowisku często jesteśmy postrzegani jako dziwacy, czego czasami nie rozumiemy. Jeżeli ktoś mówi, że nie smakuje mu spaghetti i go nie zje, jest to przyjmowane bez żadnego komentarza. Natomiast jeśli ktoś odmówi wypicia alkoholu, zaczynają się nagabywania i komentarze. Kobietom jest łatwiej, a mężczyznom przychodzi to trudniej, gdyż istnieje silny, społeczny przymus picia. Jednak mimo tego, z powodu swojej abstynencji, jako młoda dziewczyna, byłam wyłączana z pewnych spotkań, pojawiały się nawet jakieś złośliwości. Radziłam sobie z tym. Jesteśmy w tym dziele razem jako małżeństwo, to daje dużo siły.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.