W sierpniu, jak o żadnej innej porze roku, możemy obserwować na niebie „spadające gwiazdy”. Ludowa tradycja mówi, że to „płacze niebo”, albo że są to „łzy św. Wawrzyńca”, ponieważ nasilenie tego zjawiska ma miejsce w okresie, w którym przypada wspomnienie tego świętego – 10 sierpnia.
Prof. Ryszard Wielebiński z Instytutu Maxa Plancka w Bonn powiedział KAI, że większość meteorów, czy też „spadających gwiazd”, będzie można w tym roku zaobserwować w nocy z soboty 11 sierpnia na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek. „Ponieważ to zjawisko odbywa się na stosunkowo dużej przestrzeni, dlatego przez całą noc będą widoczne liczne, nawet bardzo jasne spadające gwiazdy” - powiedział niemiecki astrofizyk. Najlepszy czas obserwacji będzie dziś od godziny 2.00 w nocy do świtu, ale przy bezgwiezdnym niebie można obserwować „spadające gwiazdy” przez całą noc.
„O ile jeszcze dopisze pogoda, wówczas nic nie stanie na przeszkodzie idealnej widoczności” - powiedział prof. Wielebiński dodając, że meteorów jest w tym roku wyjątkowo dużo, a wśród nich będzie widoczny najsłynniejszy rój Perseidów, którego aktywność trwa od 17 lica do 24 sierpnia. W tym czasie tysiące meteorytów, niekiedy milimetrowej wielkości, wchodzą w atmosferę Ziemi z szybkością 60 kilometrów na sekundę i na wysokości 80-300 kilometrów spalają się pod wpływem siły tarcia.
Nazwano je Perseidami, ponieważ patrząc na to zjawisko z perspektywy odnosi się wrażenie, że wszystkie zmierzają ku jednemu celowi – w konstelację Perseusza. Ten rój meteorów pochodzi z komety Swift-Tuttle, która okrąża Ziemię co 134 lata – ostatnio była widoczna w 1992 r., a po raz kolejny będzie – w 2126 roku. „Przy każdym okrążeniu kometa traci w pobliżu Słońca część swojej materii i jej cząstki rozsypują się wzdłuż toru komety, podobnie jak z ciężarówki wiozącej piasek” – wyjaśnia astrofizyk.
Pierwsze znane badania Perseidów przeprowadzono przed ok. dwoma tysiącami lat w Chinach. W Europie zjawisko opisano po raz pierwszy w 811 roku, w czasach Karola Wielkiego.
Określenie „łzy św. Wawrzyńca” nawiązuje do świętego, który zmarł śmiercią męczeńską 10 sierpnia 258 r. w Rzymie. Poddany został okrutnym torturom, w trakcie których, jak głosi tradycja, płakał nad grzechami świata. Do dziś św. Wawrzyniec jest patronem osób poparzonych, gorączkujących oraz strażaków, kucharzy i piekarzy. Święty ten chroni także przed ogniem piekielnym.
Wawrzyniec był jednym z siedmiu diakonów w Rzymie i odpowiadał za finanse oraz opiekę nad ubogimi. Ponieważ odmówił cesarzowi Walerianowi wydania własności kościelnych, został skazany na tortury i stracony na rzymskiej Via Tiburtina.
W krótkim czasie Wawrzyniec stał się jednym z najbardziej czczonych świętych. Nad jego grobem cesarz Konstantyn wzniósł w 330 r. kościół. Jego kult bardzo się rozwinął w Europie po zwycięstwie cesarza Ottona I nad Węgrami w dniu św. Wawrzyńca 955 r. Najcenniejsza relikwia – głowa świętego znajduje się w Watykanie.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.