Benedykt XVI podziękował wszystkim Meksykanom za gorące przyjęcie
Muszę powiedzieć, że Meksyk pozostanie na zawsze w moim sercu i rozumiem, dlaczego Jan Paweł II czuł się Meksykaninem – powiedział Benedykt XVI 25 marca przed swą rezydencją w Kolegium Miraflores w León. Po powrocie z nieszporów w miejscowej katedrze, łamiąc protokół, wyszedł przed budynek i wygłosił krótkie, improwizowane przemówienie, w którym podziękował wszystkim za gorące przyjęcie, jakie mu okazywano przez cały czas pobytu w tym kraju.
W Kolegium papież odpoczywał przed czekającą go nazajutrz ceremonią pożegnania i długim lotem na Kubę. Jednakże wokół budynku zgromadziły się wielkie rzesze rozentuzjazmowanych ludzi, śpiewających i wiwatujących na jego cześć. Ojciec Święty początkowo nie zamierzał do nich wychodzić, ale zebrani nieustannie skandowali jego imię, a grupa „mariachis”, czyli muzyków ludowych, intonowała tradycyjne wesołe melodie meksykańskie.
I to właśnie przy dźwiękach zagranej przez nich popularnej piosenki „Cielito lindo” (Piękne niebo) papież wyszedł przed budynek, aby pozdrowić obecnych. Przyjął wówczas z rąk młodej członkini „mariachi” typowe białe sombrero meksykańskie, potrzymał je kilka minut, odebrał pozdrowienia od pozostałych muzyków, po czym wygłosił krótkie przesłanie po włosku, które na bieżąco tłumaczył na hiszpański towarzyszący Ojcu Świętemu w tej podróży nuncjusz apostolski w Meksyku abp Christophe Pierre.
„Bardzo dziękuję za ten entuzjazm. Odbyłem wiele podróży, ale nigdy nie przyjmowano mnie z takim entuzjazmem” – oświadczył Benedykt XVI. Zapewnił, że Meksyk pozostanie na zawsze w jego sercu. „Teraz mogę zrozumieć, dlaczego Jan Paweł II mawiał: «Czuję się papieżem meksykańskim»” – dodał Ojciec Święty. Podkreślił, że od lat modli się codziennie za Meksyk, ale „w przyszłości będę się modlił jeszcze bardziej”.
„Drodzy przyjaciele, bardzo dobrze czuję się wśród was, ale musicie zrozumieć, że czeka mnie inna podróż – na Kubę, ale [zanim] odejdę, udzielę wam swego błogosławieństwa” – stwierdził papież, wypowiadając słowa błogosławieństwa po łacinie. Następnie pożegnał się z zebranymi słowami „Buenas noches” (Dobranoc). Niemal wszystkim jego słowom towarzyszyły owacje i entuzjazm zebranych.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).