Projekt skrócenia czasu separacji wymaganej do rozwodu z dotychczasowych trzech lat do roku przyjęty został bardzo krytycznie przez Kościół we Włoszech i katolickich polityków. Poprawka ustawy, przyjęta przez komisję sprawiedliwości Izby Deputowanych, niebawem będzie przedmiotem dyskusji w auli.
„Mam gorącą nadzieję, że ustawa ta zostanie odrzucona, ale że znajdą się nowe środki na rzecz rodziny” - powiedział w Radiu Watykańskim ks. Paolo Gentili, dyrektor biura duszpasterstwa rodzin episkopatu Włoch. Jego zdaniem trzy lata, jakich wymagało dotychczasowe prawo, dawały zwaśnionym małżonkom szanse na zastanowienie się nad decyzja o rozwodzie i ewentualne uratowanie swego związku. Ks. Gentili zwraca uwagę, że staraniom o obronę praw jednostki towarzyszy wzrost braku zainteresowania losami rodziny jako „podmiotu społecznego i czynnika spójności”.
Deputowany rządzącej do niedawna partii Lud Wolności Silvio Berlusconiego Maurizio Lupi oświadczył, że skrócenie okresu separacji, czyli – jak mówi się we Włoszech – tak zwany „błyskawiczny rozwód”, jest paradoksem. Z jednej strony bowiem „konstytucja w sposób jednoznaczny sankcjonuje znaczenie rodziny opartej na małżeństwie, z drugiej parlament stara się(...) związek ten zamienić w świstek papieru”.
On również jest zdania, że trzy lata przewidziane w obowiązującej do tej pory ustawie „to rozsądny czas, pozwalający na to, aby w sposób dojrzały i odpowiedzialny podjąć ważną decyzję życiową”. „Jaką wartość ma kontrakt małżeński, gdy wiadomo, że można go zerwać jak gdyby nigdy nic?” - pyta deputowany, którego zdaniem „polityka nie powinna ustępować logice relatywizmu”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).