Świecznik nie za wysoki

O tym, jak reaguje na zgorszenie w Kościele i czy bycie katoliczką jest „wygodne”, mówi Teresa Mazurek, wójt gminy Świdnica.

Reklama

Ks. Roman Tomaszczuk: Jakie momenty w życiu Kościoła cieszą Panią najbardziej?
Teresa Mazurek: – Największą radością ostatnich miesięcy była dla mnie beatyfikacja sługi Bożego Jana Pawła II. Była ona tym większa, że  jedną z ostatnich decyzji Ojca Świętego było powołanie do istnienia diecezji świdnickiej. W wymiarze społeczności lokalnej ogromną radością napawają mnie tętniące życiem parafie. Tworzą je, jak każdą rodzinę: dzieci, młodzież, rodzice i ludzie starsi. Rodzina jest piękna i szczęśliwa, jeśli wszyscy starają się wypełniać w niej swoje zadania. Trzeba pamiętać, że to właśnie od nas zależy, czy będziemy się w tej rodzinie dobrze czuć, czy będzie ona miejscem przeżywania wspólnej radości, ale także czy będziemy mogli się w niej schronić i czuć bezpiecznie.

Co Pani robi, gdy słyszy, że czasami w Kościele objawiają się zło i zgorszenie? Jak Pani sobie z tym radzi jako katoliczka?
– Irytują mnie takie stwierdzenia. Człowiek z założenia jest stworzony do czynienia dobra i bycia w bliskości z drugim człowiekiem. Jestem głęboko przekonana, iż większość duchowieństwa katolickiego – księży, zakonników i sióstr zakonnych – składa się z prawych osób, które mają szczerą intencję służenia Bogu i ludziom; zresztą bardzo wiele w tym kierunku robią. Odnoszę się do nich z wielkim szacunkiem, podziwiam ich ofiarny trud i silną wiarę. Mam to szczęście, że moja wiara została ukształtowana na mocnym fundamencie, dzięki moim rodzicom i rodzinie, którą mam. Dlatego też wiara pomaga mi przetrwać nawet takie trudne chwile.

Jaką rolę spełniają parafie w życiu gminy?
– Przez stulecia Kościół pełnił rolę organizatora życia społecznego i administracyjnego. Księża, a zwłaszcza zakonnicy uczyli ludność gospodarki rolnej i rzemiosła. Czasy się zmieniły, ale rola parafii w życiu społeczności lokalnej jest nadal niezmiernie ważna, szczególnie w tych miejscowościach, gdzie brakuje świetlic. Parafie aktywizują mieszkańców do niesienia pomocy sąsiedzkiej w przypadku zdarzeń losowych, ratowania zabytków, a niejednokrotnie pobudzają do podejmowania działań na rzecz pielęgnowania pamięci i kultywowania polskich tradycji, czego dowodem jest np. społeczność Bystrzycy Górnej organizująca 11 listopada „Śniadanie Patriotyczne”. Trzeba nam ciągle na nowo odkrywać parafię jako miejsce spotkania  człowieka z Bogiem, ale także spotkania człowieka z człowiekiem.  To szczególnie trudne zadanie w czasach, kiedy każdy z nas się ciągle spieszy…

Jak Pani zareagowała na wiadomość o tym, że otrzyma medal od biskupa?
– W pierwszej chwili pomyślałam, czy jestem godna tego odznaczenia.

Dlaczego akurat ks. Lipniak napisał wniosek o odznaczenie Pani? Nie jest przecież proboszczem Pani parafii?
– To pytanie powinno być choć w części skierowane do ks. dr. Jarosława Lipniaka. Faktycznie nie jest on proboszczem mojej parafii, ale sprawuje posługę duszpasterską w jednej z kilku wspólnot na terenie gminy Świdnica. Jest bardzo aktywnym i dociekliwym proboszczem i... tak przypuszczam, kiedy odkrył, że nie zostałam jeszcze odznaczona Medalem św. Stanisława, nadawanym przez ks. bp. Ignacego Deca, postanowił poprosić o to wyróżnienie dla mnie.

Będąc na świeczniku, można przeżywać momenty, gdy wiara jest wystawiona na próbę. Były takie chwile?
– Przez cały okres mojej pracy samorządowej nie miałam takiej sytuacji. Być może ten „świecznikgmina” jest za niski (uśmiech).

Czy to odznaczenie nie jest „niewygodne” dla kogoś, kto musi z urzędu być dla wszystkich? Czy nie czuje się Pani zobligowana do pomagania przede wszystkim katolikom?
– Absolutnie nie! Swoją pracę traktuję jako służbę na rzecz mieszkańców gminy. Rozwiązując na co dzień problemy ludzi, którzy zgłaszają się do mnie z prośbą o pomoc, nie pytam o ich przynależność do wspólnoty wyznaniowej. Nigdy nie ukrywałam, że jestem katoliczką, i nie zamierzam tego zmieniać. Co nie znaczy, że ma to wpływ na sposób i traktowanie spraw, które są do załatwienia. Jako urzędnik mam dobry kontakt zarówno z osobami niewierzącymi, jak i chrześcijanami, a także wyznawcami innych religii. W każdym człowieku drzemią pokłady dobra i motywy twórczej pracy. Trzeba tylko znaleźć ten uniwersalny drogowskaz; język wartości, które mogą przyjąć wszystkie osoby dobrej woli. Dla każdego katolika tym drogowskazem powinny być Dekalog i Ewangelia.
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama