Obyśmy zdrowi byli

Mieszkanie w czymś, co jest „małym miasteczkiem w wielkim mieście (tak wyglądają dzielnice Rudy Śląskiej) ma swój urok. Krótki spacer do sklepu po chleb przerodził się w ciąg spotkań i składania sobie życzeń. Wiadomo, ludzie się znają. Wśród życzeń jedno akcentowane szczególnie. Zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Tak, zdrowie bardzo się w najbliższym czasie przyda, żeby nie rozchorować się jeszcze bardziej. Z nerwów.

Rację ma moja żona (w tym przynajmniej względzie ;)), kiedy zagadnięta o wizytę u lekarza, gdy gołym okiem widać u niej mocne przeziębienie, odpowiada, że służba zdrowia ma dość kłopotów ze sobą, by jeszcze jakiś chory miał jej kłopotów dokładać. Tradycją już się stało, że Nowy Rok przynosi nowe zamieszanie w tej i tak mocno zamieszanej instytucji.

Co roku media grzmią: „jak to będzie od stycznia?”, a chorzy starają się jakoś przygotować. Tym razem na wszelki wypadek robią zapasy leków. Bo wprawdzie minister Arłukowicz zapewnia, że nie będzie kłopotów z refundacją leków opatrzonych wiadomą pieczątką, ale czemu mu wierzyć? Po pierwsze, nie ministerstwo, a NFZ dysponuje środkami na refundację leków. I to urzędnicy NFZ chodzą po aptekach z linijkami sprawdzając, czy recepta, którą trzeba zrefundować,  ma prawidłowy format. Po drugie, wystarczyłoby, by zamiast zapewniać w telewizji, wydał stosowne rozporządzenie. Dopóki decyzji nie ma na papierze, nie ma co liczyć na łaskawość urzędników. Tym razem Polacy (lekarze, farmaceuci i chorzy) starają się być mądrzy przed szkodą.

Życzę więc czytelnikom i sympatykom portalu wiara.pl wiele zdrowia. Ale nie tylko fizycznego. Także tego zwanego zdrowiem psychicznym czy duchowym. Pogody ducha i dystansu wobec wariactw. To zdrowie też jest niezwykle ważne. I nie zamierzam wcale moralizować. Tylko tak sobie myślę, że skoro od „nastojów na giełdzie” czy mówiąc dokładniej „nastrojów inwestorów” zależy stan gospodarki, to może nasze spojrzenie na świat też może go zmienić?