Choć oba pojęcia wydają się sobie bliskie, zastąpienie jednego drugim prowadzi na manowce.
W Kościele w Austrii mała rewolta – donosi Gazeta Wyborcza. 300 austriackich księży katolickich, czyli mniej więcej co piętnasty, domaga się zniesienia celibatu, wyświęcania kobiet, komunii dla rozwodników i paru inny reform. Biskupi grożą ekskomuniką. Co z tego wyniknie?
Nie wiem. Wiem jednak, że pójście drogą obniżania wymagań moralnych prowadzi w ślepy zaułek. Od zniesienia celibatu czy wyświęcania kobiet kościoły się nie zapełnią. Skąd wiem? Ano widzę co dzieje się ze wspólnotami chrześcijańskimi, które na takie zmiany się zgodziły.
Sięgam do uchwał Soboru Nicejskiego (tego z 325 roku) i czytam: „Wielki sobór zabronił całkowicie biskupom, prezbiterom, diakonom i wszystkim członkom stanu duchownego, zamieszkiwać z kobietą, chyba że jest to matka, siostra, ciotka lub inna osoba stojąca poza wszelkimi podejrzeniami”. Sens takiej reformy rozumiem. Ma zapobiegać złu. Jak wiele innych reform, o których przeczytać można w podręcznikach historii Kościoła.
A czemu ma służyć pozwolenie na przyjmowanie komunii przez rozwiedzionych bez ich nawrócenia? Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że sankcjonowaniu zła. Bo przecież nauczanie Chrystusa o odejściu od małżonka i związaniu się z inną osobą jest jednoznaczne. Osoby takie trwają w cudzołóstwie (Mk10). Nie inaczej jest w kwestii zniesienia celibatu. Owszem, nie byłoby niczym złym, gdyby Kościół zaczął święcić żonatych. Jednak wymuszona protestem zgoda na małżeństwo już wyświęconych księży byłaby dziś w wielu wypadkach usprawiedliwianiem złamania złożonego przez nich w dniu święceń przyrzeczenia życia w celibacie. Czy na tym ma polegać reformowanie Kościoła? Aż wstyd, że ktoś wierzący w Chrystusa może takie postulaty wysuwać.
Świecenie kobiet trudno oczywiście nazwać złem moralnym. Nie bardzo jednak widać sens przeciwstawiania się istniejącej od czasów Jezusa i Apostołów tradycji. Że brakuje księży? Trzeba dołożyć starań, by zaistniał dobry grunt dla powołań, a nie zapychać dziury w duszpasterstwie kobietami.
Nie reformy wymaga dzisiejszy Kościół. Ta byłaby potrzebna, gdyby jakieś obowiązujące w nim zasady czy działające w jego obrębie struktury, generowały zło. Aż głupio coś tak oczywistego pisać, ale Kościół tak naprawdę potrzebuje dziś nawrócenia. Głębokiego, uczciwego i szczerego umiłowania Chrystusa oraz poszanowania dla każdego człowieka. Sęk w tym, że praca nad nawróceniem swoim i bliźnich jest znacznie bardziej wymagająca, niż wprowadzanie reform. Nie ma się jednak co łudzić: reformy nawrócenia nie zastąpią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.