Jeszcze do niedawna w dniu św. Łucji po wsiach beskidzkich na pograniczu polsko-czesko-słowackim chodziły „Lucki”, czyli kobiety ubrane na biało, które gęsim skrzydłem wymiatały z czterech kątów izby śmieci, zabezpieczając w ten sposób domostwa przed działaniem sił nieprzychylnych ludziom.
„Lucki” po oczyszczeniu domostwa otrzymywały drobną zapłatę i gościnę. Zwyczaj ten miał związek z czasem przesilenia zimowego, które w obrzędowości ludowej zawsze nacechowane było dramatyzmem – podkreślają etnografowie.
Od dnia św. Łucji do wigilii Bożego Narodzenia beskidzcy górale zapisywali też swoje obserwacje pogodowe, by na ich podstawie przewidywać, jaka będzie pogoda na przyszły rok. Każdy z 12 dni miał odpowiadać kolejnemu miesiącowi w roku nadchodzącym.
Według etnografki z Istebnej Małgorzaty Kiereś, do wspólnych elementów obyczajowości tego dnia należą wszelkie działania dla ochrony domu przed działaniem sił nadprzyrodzonych. „Prognostyki meteorologiczne mają swój ścisły związek z agrarno-wegetacyjnym aspektem obrzędowości” – zauważa.
Do dziś zwyczaj wróżenia pogody od św. Łucji do wigilii kontynuują górale z Koniakowa, Istebnej czy Jaworzynki.
Przepowiadano też niegdyś pogodę z 12 plastrów cebuli. Każdy z plastrów symbolizował jeden miesiąc następnego roku. Od dnia św. Łucji odkładano również 12 kawałków drewna, by rankiem w wigilię zapalić nimi w piecu. Dym ze spalonego w ten sposób drzewa miał chronić przed złem.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.