...czyli Inwazja Mikołajów na Parafię św. Bartłomieja w Koninie.
Hejnał mariacki z Krakowa oznacza godzinę 12.00. W naszym kościele rozpoczął świąteczne przedstawienie o św. Mikołaju. I oto po radiowym sygnale słyszymy „Rydwany ognia” Vangelisa i naszym oczom ukazuje się ognisty rydwan Mikołaja prowadzony przez renifery, co więcej jeden z nich trzyma gotową świąteczną choinkę. Ognisty powóz parkuje, Mikołaj wyskakuje i rozpoczynają się świąteczne przygotowania. Choinka ustawiona, ubrana, lampki zaczynają migotać. Brakuje tylko rodziny. I ku zdziwieniu zebranych Mikołaj spogląda gdzieś w stronę chóru i krzyczy. „Żono moja, Halina gdzie jesteś, gdzie jest obiad, ja tu jeżdżę po mieście, zarabiam na te święta, przyjeżdżam do domu, a Ciebie jak zwykle nie ma”. I oto da się usłyszeć gromkie „ho ho ho” i „stać moje renifery to tu: Konin Elektrownia – ooo – duży komin, oj pomyłka widać GPS mnie zawiódł, to kościelna wieża zaparkujemy tu i zobaczymy co się dzieje”. I oto na chórze, ku zdziwieniu zebranych pojawia się…
pani Mikołajowa. I jak w takiej sytuacji bywa rozpoczyna się dialog małżeński dotyczący pracy, domu, obowiązków, wpływów. Mikołajowa schodzi na dół do swego męża, jej renifery są karcone za to, że pomyliły drogę. Ale to nie wszystko. Okazuje się, że mikołajowa rodzina jest niekompletna, brakuje małego syna Mikołaja, który oczywiście jako młodzieniec wymknął się z domu pod nieobecność rodziców. I sam jakoś chciał zarobić na małe kieszonkowe. I ponownie słyszymy gromkie „ho ho ho” i pojawia się…
najmłodszy Mikołaj w rodzinie. Wjeżdża jak wypada na najmłodszych przy świątecznej muzyce „jingle bells” na przystrojonym świątecznym rowerze do swoich rodziców. Podziwiać pomysłowość najmłodszego. „A co – mówi – trzeba mieć fantazję, a czy Mikołaje to muszą tylko w saniach jeździć. Sam poradzę sobie, śniegu nie ma, Was ciągle nie ma w domu, więc wskoczyłem na rower” – odpowiada na utarczki rodziców.
Jak widać i mikołajowa rodzina ma bardzo podobne problemy jak współczesne rodziny. Zebrane dzieci zamierają w oczekiwaniu skoro jest już trzech Mikołajów to może by i jakieś drobne upominki się znalazły? Ale na o pytanie odpowiedź jest jedna. Tata Mikołaj odpowiada – „Chcecie prezentów zawołajcie tu rodziców, jak nam zapłacą to pomyślimy, tylko rozsądnie, bo nam fabryka nie podoła. A co wy myślicie, że mamy na wszystko patent, ze uda nam się to wszystko zrobić. Już nie dajemy przecież rady. Jak spełniać te Wasze prośby? Myślicie ze to my jesteśmy Mikołaje i tu...
rozlega się piosenka „reklama, reklama… reklama, reklama… pranie mózgu już od rana”. Rodzina zamiera nie wie co robić. Ktoś ich zdemaskował! A refren brzmi nadal „reklama, reklama”. Przerażające co się dzieje teraz w mikołajowej rodzinie! Chcieliby może uciec, ale oto muzyka się zmienia w „Rydwany ognia” i rzeczywiście dostojnie, kroczy przez środek kościoła św. Mikołaj – biskup w otoczeniu anielskich posłańców, rozświetlonych anielskimi płomieniami.
Przychodzi do zdumionej rodziny. Oczywiście wszyscy uważają go za przebierańca, twierdzą, że chyba z choinki się urwał, że nie ma pozwolenia na pracę na tym terenie, nie ma reniferów, co to za Mikołaj. Jednak biskup Mikołaj wyjaśnia, że jest z nieba i przychodzi po by ludzi nauczyć jak dzielić się dobrem. Bo czynienie dobra to najprostsza droga do nieba. A tę drogę mamy przygotować już teraz gdy zbliżają się święta. I mamy przyjąć Tego, na którego pamiątkę urodzin czekamy. W przeciwnym razie nie będą to Święta Bożego Narodzenia. I dodaje: „bo jak możecie Kochani świętować Narodzenie Pańskie jak nie przymiecie do swego serca Pana Jezusa. To co Wy za święta obchodzicie? Choinki, prezentów, sztucznych Mikołajów, które kiepsko mnie próbują naśladować. Dajcie ludziom więcej dobroci i miłości, dajcie samego Chrystusa, który przychodzi po to, by nas zbawić. Czy nie możecie czynić dobra? Czy musicie żyć w kłamstwie, obłudzie, pod przygrywką reklam, świątecznych promocji i akcji? Czy tak trudno człowiekowi dzielić się dobrem? Moje Anioły pomóżcie mi. Zdejmijcie im już te maski, dostałeś płomień od mojego anioła i zobacz on podzielił się z tobą, a jemu tego ognia nie ubyło. I Ty masz i On ma. Weź ten ogień i podziel się ze swoją rodziną przebierańcu. I zobacz jak można się dzielić dobrem i miłością. To przedziwna sprawa gdy dzielisz się dobrem i miłością które posiadasz, nigdy ich nie ubywa Tobie, a przybywa innym. Na tym polega miłość, dobro, piękno, prawda, uczciwość, szczerość, szlachetność. Zrozumieliście mnie moi przebierańcy? – dodaje z już z nutką ironii.
„No tak bo my chcieliśmy jak w telewizji pokazują zrobić jakiś własny interes - wtrąca Ojciec rodziny, ale to prawda, że uczciwością i pracą ludzie się bogacą. Wyrzućmy zatem te sztuczności, czapki, maski, brody mikołajowych krasnali, sztuczne rogi reniferów i zacznijmy czynić dobro”.
I oto cała rodzina zostaje odmieniona i renifery wraz z nimi. Otrzymują po małym adwentowym promyku nadziei na lepsze jutro. Promyku dobra, którym trzeba się podzielić by być szczęśliwym.
Po zakończonym przedstawieniu do Mikołaja Biskupa ustawiła się długa kolejka chętnych milusińskich do pamiątkowego zdjęcia. Każde dziecko otrzymało tyle cukierków ile mogło zabrać w swoje małe dwie garstki
I jakże na koniec nie zacytować słów z przeboju Andrzeja Rosiewicza „Chłopcy radarowcy”, że ,,dziś naprawdę w świece jest coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał!”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.