Człowiek, choć odrębny i niepowtarzalny, nie jest w stanie na własną rękę osiągnąć niektórych ważnych dla siebie dóbr. Musi włączyć się we współdziałanie. Staje się częścią społeczności.
Nie jest dobrze, by człowiek był sam – czytamy w Księdze Rodzaju. To „nie jest dobrze” należałoby potraktować rozszerzająco. Żaden człowiek nie jest w stanie istnieć sam. Nie tylko jako niemowlę i małe dziecko. Na każdym etapie rozwoju i niezależnie od okoliczności towarzyszących. Człowiek, choć odrębny i niepowtarzalny, nie jest w stanie na własną rękę osiągnąć niektórych ważnych dla siebie dóbr. Musi włączyć się we współdziałanie. Staje się częścią społeczności. Różnych społeczności. Takich, w które zostaje „wrzucony” bez możliwości wyboru i takich, do których przynależność wybiera.
Owszem, stopień kontaktu ze społecznością bywa różny. Istnieją pustelnicy i politycy. Nawet jednak pustelnik zachowuje kontakt ze wspólnotą, z której wyszedł, i która o nim pamięta.
Najważniejsza dla wszystkich społeczności jest jedna zasada: to one są dla człowieka, nie człowiek dla nich. Ich zadaniem jest zapewnienie każdemu członkowi takich warunków, by mógł żyć i się rozwijać. Przede wszystkim jako człowiek, w dążeniu do prawdy i dobra.
Słowo „prawda” budzi czasem wątpliwości. Wiele osób powtarza pytanie Piłata: Cóż to jest prawda? Tymczasem odpowiedź jest banalnie prosta. Rozpoznajemy ją codziennie po wielokroć dochodząc do wniosku i stwierdzając: „naprawdę tak jest”. I chyba każdy wie, że takiemu wewnętrznemu rozpoznaniu zaprzeczyć nie sposób. Oznaczałoby to zderzenie z samym sobą, z własną tożsamością, z najgłębszą istotą własnej osoby. Z naszym rozumem.
I chyba także nikt nie ma wątpliwości, że takie rozpoznanie powoduje impuls, by za nim pójść. By na jego podstawie podejmować decyzje. By wybierać to, co jest z tą prawdą zgodne. Nie dlatego, że ktoś to nakazuje. Z własnej woli, dla samej prawdy. Nasz rozum mówi ”to jest dobre, tego chcę”. Owszem, można się przestraszyć. Można się cofnąć. Ale oznacza to życie w rozdwojeniu. W nieustannym konflikcie z samym sobą. W poczuciu winy. Coś musi w końcu pęknąć – albo strach albo człowiek...
Człowiek dąży do prawdy. I właśnie prawda wiąże społeczności. Prawda o nas samych i o świecie. Prawda wspólnie uznawana i ta, którą chcemy poznać. Co więcej: bez prawdy we wzajemnej komunikacji żadna społeczność nie będzie sensownie funkcjonować. Bez prawdy nie ma zaufania. A bez zaufania nie da się niczego załatwić z drugim człowiekiem. To podstawowa wiedza w marketingu. Nie wzięli jej z powietrza...
Ale rozum to nie wszystko. Człowiek prócz umysłu posiada wolność. Autonomię. Nie traci jej wchodząc w relacje z innymi ludźmi. Żadna społeczność nie może tego kwestionować. Owszem, jeśli społeczność ma funkcjonować, musi nią rządzić działanie na rzecz dobra nie tylko swojego, ale i innych. W przeciwnym razie społeczność przestanie mieć sens, przynajmniej dla niektórych, a to grozi rozpadem. Jeśli tak, rozum nakazuje szanować ustalone w niej prawa. Ale te prawa nie mogą odbierać człowiekowi jego wolności. Jego autonomii. Możliwości działania.
Nie mogą też odbierać tej autonomii naszym małym wspólnotom: rodzinom, zrzeszeniom, etc. To w nich i przez nie działamy na rzecz społeczności większych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).