publikacja 26.09.2025 08:27
Odwołując tradycyjną imprezę w Poznaniu - korowód świętomarciński - organizator i władze miasta mogą niepotrzebnie nakręcać atmosferę zagrożenia. Niewykluczone, że wskutek tego kolejne samorządy też będą rezygnować z imprez - ocenił ekspert w dziedzinie zwalczania aktów terroru, były naczelnik w CBŚP Mariusz Pośnik.
Jego zdaniem ani niedawny incydent z wlotem obcych dronów na teren Polski, ani obowiązujący w kraju stopień alarmowy BRAVO nie są wystarczającymi powodami, by rezygnować z odbywającego się rokrocznie korowodu świętomarcińskiego. Zamiast tego miasto powinno zadbać o bezpieczne, zgodne z rekomendacjami policji przeprowadzenie tego wydarzenia.
11 listopada mieszkańcy Poznania celebrują imieniny ul. Święty Marcin. Kulminacją obchodów przez lata był barwny korowód z udziałem szczudlarzy, bębniarzy, orkiestry dętej i ruchomych machin. Na czele korowodu jechał Święty Marcin w rzymskiej zbroi i na koniu. Widowisko oglądały dziesiątki tysięcy osób. Decyzją organizatora, miejskiej instytucji kultury, w tym roku imieniny ulicy odbędą się bez korowodu.
"Wobec ostatniej prowokacji Rosji i naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, powtarzających się aktów dywersji, biorąc przy tym pod uwagę datę, liczbę osób uczestniczących w Imieninach ulicy, żadne środki bezpieczeństwa nie są nadmierne" - przekazał prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.
Lokalne media cytowały też wypowiedź Jaśkowiaka, że "sytuacja, w której ginie kilkaset osób podczas obchodów Świętego Marcina, to jest pewne ryzyko, które musimy minimalizować".
Były naczelnik Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej i Aktów Terroru CBŚP Mariusz Pośnik ocenił w rozmowie z PAP, że świętomarciński korowód w Poznaniu nie jest przedsięwzięciem niemożliwym do odpowiedniego zabezpieczenia. Stwierdził, że wystarczy, by organizator dopełnił wszelkich wymogów związanych z przygotowaniem imprezy masowej.
- Policyjna rekomendacja przeprowadzenia wydarzenia w rygorze imprezy masowej powinna być zachętą do jego odpowiedniego zabezpieczenia, a nie impulsem do jego odwołania. Zwłaszcza że mówimy o spokojnym, radosnym wydarzeniu, w którym, według wyliczeń policji, w ubiegłym roku wzięło udział ok. 10 tys. osób. Proszę to porównać z odbywającym się np. co roku przemarszem 11 listopada w Warszawie - skala trudności w zabezpieczeniu obu wydarzeń jest nieporównywalna - ocenił.
Jak dodał, idąc tokiem rozumowania prezydenta miasta, można zakwestionować możliwość organizacji wszelkich imprez masowych w kraju. W opinii eksperta decyzja organizatora imienin ulicy w Poznaniu "może stać się swoistym otwarciem puszki Pandory".
- Po to są przepisy o imprezach masowych, zaangażowanie służb, podejmowane środki bezpieczeństwa, plany ewakuacji, by minimalizować ryzyko. Teraz dla organizatorów wszelkich wydarzeń, np. w Gdańsku czy we Wrocławiu, impulsem do rezygnacji z ich przeprowadzenia może być decyzja podjęta w Poznaniu - powiedział.
Komentując wypowiedź prezydenta o potencjalnej śmierci setek osób na miejskiej imprezie, ekspert stwierdził, że osoba na takim stanowisku musi ważyć słowa.
- Nie o to chodzi, by nakręcać spiralę strachu, prowadzić rozważania o hipotetycznych masowych ofiarach - mamy być czujni, ale musimy być też odważni - ocenił Mariusz Pośnik.
Obowiązujący w Polsce stopień BRAVO jest drugim w czterostopniowej skali stopni alarmowych. Wprowadza się go w sytuacji zaistnienia zwiększonego i przewidywalnego zagrożenia wystąpieniem zdarzenia o charakterze terrorystycznym, kiedy jednak konkretny cel ataku nie został zidentyfikowany. Stopień ma charakter prewencyjny. Wprowadzono go w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i wzmożonym ruchem na polsko-ukraińskiej granicy.
- Wprowadzenie tego stopnia nie jest jednoznaczne z zaleceniem odwoływania jakichś wydarzeń. W całym kraju niezmiennie odbywają się koncerty, wydarzenia państwowe, mecze. Moim zdaniem właśnie teraz rezygnacja z takich imprez i wycofywanie się pod pretekstem domniemanego zagrożenia wpisuje się w retorykę strachu. Na pewno jest to także osłabienie odporności społecznej, bo wszyscy zaczynają się wszystkiego bać - powiedział.
Były naczelnik Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej i Aktów Terroru CBŚP zauważył, że imprezę masową o takiej skali, jak ta organizowana w Poznaniu, zabezpieczać może, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba, nawet kilkanaście tysięcy policjantów z Wielkopolski i innych regionów. Dodał, że policja dysponuje stosowną wiedzą, odpowiednimi narzędziami i technologiami, by zminimalizować wszelkie ryzyko, jakie wiąże się z imprezą masową.
W ostatnich dniach do Jacka Jaśkowiaka (KO) o wyjaśnienia decyzji o rezygnacji z organizacji tradycyjnego korowodu podczas imienin ulicy Święty Marcin zwróciło się m.in. grono poznańskich radnych Koalicji Obywatelskiej.
W interpelacji wskazali oni, że przedstawione uzasadnienie nie wydaje się przekonujące. Podkreślili, że miasto regularnie organizuje i współorganizuje liczne imprezy masowe o dużej skali i wysokim stopniu skomplikowania logistycznego. Dysponuje odpowiednimi strukturami organizacyjnymi, doświadczeniem i środkami finansowymi, które pozwalają skutecznie zabezpieczać i przeprowadzać wydarzenia zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wskazali też, że rekomendacje służb dotyczące statusu imprezy masowej nie powinny być argumentem za rezygnacją, lecz impulsem do profesjonalizacji organizacji wydarzenia.
Głos w sprawie zabrała goszcząca w czwartek w Poznaniu minister kultury i dziedzictwa narodowego. Pytana o sprawę przez dziennikarzy Marta Cienkowska stwierdziła, że "to nie jest czas, żeby zakazać ludziom wychodzenia na ulicę i uczestniczenia w imprezach zewnętrznych". Dodała, że prezydent miasta "powinien podejmować nawet trudne decyzje", jeśli ma przesłanki do tego i wie, że na takim wydarzeniu może być zagrożone bezpieczeństwo.
Tradycja korowodów świętomarcińskich sięga 1993 r., kiedy to po raz pierwszy zorganizowano symboliczny pochód ze Świętym Marcinem na koniu, przekazanie kluczy do miasta oraz udział szczudlarzy, bębniarzy i barwnych machin. Wydarzenie to stało się jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Poznania w skali ogólnopolskiej. Według autorów interpelacji korowód "był unikalnym wyróżnikiem miasta na tle innych obchodów niepodległościowych w Polsce"; jego brak oznacza zubożenie lokalnej tradycji oraz osłabienie waloru turystycznego wydarzenia.
Rafał Pogrzebny (PAP)
Poznań bez korowodu św. Marcina