Żeby znaczył wiele
ks. Tomasz Horak Roman Koszowski/ Agencja GN

Żeby znaczył wiele

Brak komentarzy: 0

ks. Tomasz Horak, GN 17/2011

publikacja 02.05.2011 06:13

Z mojego okna Watykanu to nie widać. Ani Wadowic, ani Krakowa... A przecież echo dociera.

I to od dawna. Od 33 lat. Przybiegł wtedy na plebanię Józek: „Proszę księdza, Wojtyła został papieżem”. Zgasiłem go jakimś słowem.

Na wszelki wypadek włączyłem radio (telewizora nie miałem; zresztą i tak nie był źródłem informacji). Szukam na krótkich falach jakiejś stacji. Padło słowo „Wojtyla”, spiker mówił nie wiem nawet w jakim języku. A potem tośmy już wiedzieli. Już od wtedy dla wszystkich był święty. Nie tylko z powodu tytułu „Ojciec Święty”. I choć nikt z moich parafian wtedy nic o nim nie wiedział, to jakiś – nazwałbym to – „kredyt świętości” został mu udzielony. I stał się ulubionym papieżem.

Ja wiele wcześniej miałem swoich ulubionych. Najbliżsi mi byli Jan XXIII i Pius X. Może dlatego, że najwięcej o nich wiedziałem. Ale i dlatego, że poza wszystkimi innymi powodami był ten najważniejszy – to byli po prostu ludzie bliscy ludziom. Wielcy ludzie bliscy zwykłym ludziom. Bo ta cecha wciąż okazuje się deficytowa w świecie i w Kościele. Jan XXIII został papieżem, gdy byłem licealistą. Co można było wtedy wiedzieć o papieżu w Polsce, w której informacja była dozowana, filtrowana i manipulowana przez komunistyczną władzę? A jednak coś wiedziałem. A Pius X już dawno był ogłoszony świętym. I wiedziałem, że to on obniżył granicę wieku Pierwszej Komunii św., co mnie bardzo cieszyło – bo Komunia była już wtedy moją organiczną potrzebą.

Innym papieżem, którego „poznałem” jeszcze jako ministrant, był Pius V. Tak, tak! Przecież w każdym mszale była uwaga „editus iussu Summi Pontificis Pii V” – „wydany z polecenia Najwyższego Kapłana Piusa V” (proste łacińskie zdania rozumiałem już jako czternastolatek). Nic o nim nie wiedziałem wtedy prócz tego, że każda liturgiczna księga i brewiarz naszego wikarego mają ten sam wpis. To musiał być nie byle jaki papież, skoro tyle ksiąg od niego bierze początek – myślałem. Gdzieś wyczytałem coś tam o Leonie Wielkim, też świętym. Papież epoki strasznych najazdów i wędrówek ludów. Imponowało mi to, że potrafił swoim autorytetem powstrzymać niszczycielskie zapędy Attyli. Tylko tyle wiedziałem.

Więcej, choć wciąż za mało, wiedzą dziś ludzie o Janie Pawle II – od tej niedzieli błogosławionym. Jego postać stała się symbolem – choć nie zawsze wiadomo czego. Jego życie znamy wyrywkowo. Jego duchowość powierzchownie. To prawda, ja o moich ulubionych papieżach wiedziałem mniej, dużo mniej. A przecież już wtedy, gdy byłem młokosem, oni coś dla mnie znaczyli. I może to jest najważniejsze – żeby ten ktoś dla mnie wiele znaczył. Dobrze, że od dziś Jan Paweł II będzie znaczył jeszcze więcej. Nie tylko dla mnie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..