Ratują młode prostytutki, ale wspierają także więźniów i pomagają uczniom w szkołach. Trzy włoskie siostry - Chiara, Marta i Bernarda, żyjące w prawdziwym ubóstwie - złożyły profesję w Caltagirone na Sycylii.
Siostry należą do Zgromadzenia Sióstr Mniejszych Niepokalanego Serca, a uroczyste śluby odbyły się w katedrze San Giuliano di Caltagirone przed bp. Calogero Perim.
"Trzy zakonnice żyją ściśle według reguły św. Franciszka: nie mają światła, używają latarń, gotują w piecu na drewno, nie używają pieniędzy" - pisze Maria Gabriella Leonardi we włoskim największym dzienniku katolickim "Avvenire".
"To zbliża nas do biednych" - tłumaczy s. Chiara. Takich jak dziewczyny - ofiary prostytucji i handlu ludźmi na drodze krajowej 385 Katania-Caltagirone na Sycylii. "To kobiety wielkiej biedy" - mówi s. Chiara. "Zaproponowano im pracę we Włoszech, a później okazało się, że to oszustwo. Na drodze 385, u stóp wysypiska śmieci, te dziewczyny pracują. Teraz, z powodu COVID-19, jest ich mniej, ale było ich naprawdę dużo. Nasze spotkania są bardzo proste: modlimy się z nimi. Z biegiem czasu zaangażowali się również wolontariusze, misjonarze i świeccy. Zaczynamy zawsze od centrum, którym jest Bóg - ich pocieszenie i wsparcie. Przynosimy im śniadanie, ubrania, to, co im potrzebne, to, o co nas proszą; jeśli możemy im pomóc materialnie, na tyle, na ile pozwala nam Bóg, jesteśmy szczęśliwe".
W szkole mają "mównicę", a za pośrednictwem szkoły prowadzą także apostolat w więzieniu, gdzie zostały posłane, by spotykać się z więźniami oskarżonymi o przestępstwa seksualne, odizolowanymi od pozostałych osadzonych. "Współpraca z nimi układa się bardzo dobrze" - opowiada s. Chiara. "Prowadzimy z nimi zarówno spotkania katechetyczne, jak i normalne rozmowy, szczególnie z tymi, którzy nie mają krewnych - samotni są głównie imigranci. Więzienie, tak jak szkoła i ulica, są dla nas miejscami działania łaski".
Podczas uroczystości w katedrze bp Peri, wskazując na zakonnice, powiedział, że "poprzez nie Pan przypomina, jaki chciałby mieć Kościół, w którym wszyscy jesteśmy oblubienicami".
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.