Podręczny przewodnik sumienia

Nie wystarczy wziąć do ręki jakiś przewodnik. Trzeba wziąć dobry przewodnik.

Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 1776-1802

Człowiek jest istotą wolną. Może więc wybierać. Może wybrać drogę dobra, a może powiedzieć „nie” i skierować się na drogę zła. By działanie człowieka nazwać dobrym, trzeba, by jednocześnie dobry był przedmiot działania (czyli to, co konkretnie człowiek robi), intencja, czyli cel działania i okoliczności. Co istotne, jeśli przedmiot jest zły, ludzkiego czynu w dobry nie zmienią ani intencje, ani okoliczności. O tych leżących u podstaw chrześcijańskiej refleksji nad moralnością sprawach mowa była we wcześniejszych odcinkach cyklu. Dziś o tym, jak dobro od zła odróżnić.

Bez katalogów

Można by próbować, jak faryzeusze, tworzyć szeroki katalog tego co wolno, a co nie wolno. Poznanie takiego katalogu i pamiętanie o konkretnych wskazaniach wiązałoby się oczywiście z ogromnym wysiłkiem intelektualnym. Sęk w tym, że choćby takich wskazań było kilka tysięcy i tak nie nadążałyby za życiem. Bo życia, moralności nie da się skodyfikować w najmniejszych szczegółach. Na szczęście nie musimy tego robić, bo Bóg stwarzając każdego człowieka na swój obraz i podobieństwo wyposażył go w przewodnik sumienia.

Co to takiego? Najkrócej rzecz ujmując, sumienie to zdolność odróżniania dobra od zła.  Albo – dokładniej –  „sąd rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego czynu, który zamierza wykonać, którego właśnie dokonuje lub którego dokonała” – jak to ujęto w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Istotne: sąd rozumu, nie uczuć. Nie zadowolenie z siebie i nie lęk wyznaczają, czy coś jest dobre, czy złe, a ROZUM. Warto podkreśli też, że sąd sumienia dotyczy nie teorii, ale konkretnych sytuacji, konkretnych czynów. I to zarówno czynów, które człowiek już zdziałał, jak i tych, które aktualnie czyni i tych, które wprowadzić w życie dopiero zamierza. Źle by było, gdyby sumienie tylko „gryzło”; gdyby zajmowało się jedynie przeszłością.

Sumienie właściwie ukształtowane

Głosu swojego sumienia trzeba koniecznie słuchać. Zwłaszcza gdy wydaje sąd pewny. Problem w tym, że należy też dbać o jego prawidłowe ukształtowanie. Bo może być ono zbyt szerokie – wtedy w wielu, nie tylko  mniej drastycznych wypadkach w ogóle nie dostrzega zła i winy, a jeśli już, to łatwo je tłumaczy. Może być zbyt wąskie – wtedy widzi zło wszędzie; a już szczególnie w kwestiach związanych z współudziałem w czyimś grzechu (tzw. grzechy cudze). Może w końcu być to sumienie powikłane, faryzejskie. Takie najczęściej jest wyostrzone na jeden temat, zupełnie nie zauważając innych. Dlatego tak ważne jest, by zarówno w procesie wychowania, jak i samowychowania dbać o jego właściwe ukształtowanie.

Właściwe wychowanie sumienia to zadanie złożone i właściwie nigdy się nie kończy. Bo dopóki człowiek żyje, ciągle jest narażony na wykrzywienie czy zagłuszenie w sobie tego głosu. Rozumność to przecież nie jest coś, co zabrać nam może tylko demencja :). Spory wpływ na ludzkie myślenie miewa jego otoczenie. Jeśli jest zdemoralizowane, będzie sumienie człowieka deprawowało. A przecież – trzeba to koniecznie zauważyć – w dobie internetu i społecznościowych mediów otoczeniem człowieka stał się cały świat. Z całym dobrem, które ze sobą niesie, ale i z całym zepsuciem.

Niebagatelną rolę w destrukcyjnym wpływie na człowieka odgrywają także popełniane przez niego grzechy. Niekoniecznie ciężkie, ale przede wszystkim te popełniane często. Mechanizm  tego wpływu jest prosty: nikt nie lubi myśleć o sobie źle. Jeśli grzech się powtarza, człowiek ma tendencję do tłumaczenia sobie, że tak naprawdę nic złego się nie stało. W konsekwencji zaczyna albo zagłuszać w sobie głos sumienia – na przykład przez ucieczkę od Boga, unikanie modlitwy, czytania słowa Bożego, udziału w Eucharystii  itd. – albo kwestionować Jego moralny autorytet, a w końcu często samo Jego istnienie.

Co pomaga w kształtowaniu sumienia? Oczywiście słuchanie Boga. Czyli czytanie  słowa Bożego, zwłaszcza połączone z modlitwą. „Powinniśmy przyjmować je przez wiarę i modlitwę oraz stosować w praktyce” – przypomniano w KKK 1785. Warto w tym kontekście pamiętać o trzymaniu się nauczania Kościoła, który naukę Pisma odnosi do problemów współczesności. Pomóc może też świadectwo oraz rady innych ludzi. Zawsze jednak, chcąc właściwie ukształtować własne sumienie, trzeba trzymać się wskazań rozumu, który (przecież z pomocą łaski Bożej) konkretną sytuację potrafi odnieść do wskazań Boga i do zasad podstawowych, ogólnie wśród ludzi przyjętych.  Jakich? KKK wymienia trzy takie zasady:

  • nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro;
  • „złota zasada”: „Wszystko... co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7, 12);
  • miłość zawsze przejawia się w szacunku dla bliźniego i jego sumienia.

Na własne życzenie

„Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie” – przypomniano w KKK (1790). Sęk jednak w tym, że sumienie może błądzić. Czasami na własne życzenie. I w tym drugim wypadku człowiek, mimo iż kierował się swoim sumieniem, jest jednak winny.

Może się zdarzyć, że sumienie nie rozpoznaje prawidłowo dobra i zła bez winy „właściciela”. Nie tylko wtedy, gdy chodzi o małe dziecko czy człowieka upośledzonego umysłowo. Gdy człowiek się starał, nie zaniedbywał swojej edukacji religijnej, ale w konkretnej sytuacji z różnych przyczyn zabrakło mu wiedzy czy umiejętności zastosowania jej w praktyce. Wtedy trzeba pracy nad własnym sumieniem.  Może być jednak i tak, że człowiek nie przejmuje się ani Chrystusem i Jego Ewangelią, ani nauczaniem Kościoła; nie zamierza kierować się miłością, więc ani myśli o jakimś nawracaniu się. Targany namiętnościami i uczuciami nie zamierza powściągać ich rozumem, a dodatkowo demoralizowany przez otoczenie uważa, że on sam będzie decydował, co jest dobre, a co złe. Gdy „człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu. W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia” (KKK 1791).

Nie jest więc tak, że zawsze to, co zgodne ze wskazaniami sumienia, jest obiektywnie dobre. Sumienia należy słuchać, ale też trzeba starać się, by właściwie je ukształtować. Inaczej przestaje być świątynią spotkania z Bogiem, a pozostaje tylko niewykorzystanym Bożym darem.

 

 

 

Dla przypomnienia - z Katechizmu Kościoła katolickiego. Patrz na następnej stronie

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11