Nad wszystkim czuwali animatorzy
Nad wszystkim czuwali animatorzy
ks. Piotr Sroga /Foto Gość

Dusza, co witraż maluje

Brak komentarzy: 0

ks. Piotr Sroga

GOSC.PL

publikacja 23.02.2016 06:00

– Tylu mężczyzn w jednym miejscu i na wspólnej modlitwie, to robi wrażenie i umacnia w wierze – mówi Łukasz.

Złe sny

Każdy przeżył czas modlitwy i skupienia na swój sposób. Historii życiowych jest tyle, ilu jest uczestników. Wśród nich historia artysty, który nie mógł dokończyć witraża i żeby to uczynić, podjął wysiłek odnalezienia Boga. – Pracuję nad witrażem przedstawiającym Ducha Świętego. Kiedy zabierałem się za niego, robiłem także inne prace i one mi jakoś szły. A z nim było ciężko. Zacząłem szukać jakichś rekolekcji, bo wiedziałem, że chodzi o mój grzech. Zrozumiałem także, że nie można sobie tak grzeszyć, a potem iść i pracować nad witrażem przedstawiającym Ducha Świętego – mówi Józef Siwilewicz.

Owocem pierwszych przemyśleń było zerwanie grzesznego związku, a teraz nastąpił etap pogłębiania relacji z Bogiem. Dzięki temu praca nad witrażem ruszyła i już powstała jego znaczna część. Na rekolekcje dla facetów Józef trafił dzięki koleżance, która przeżyła wcześniej nawrócenie. – Ten czas w Dobry Mieście przeżywam bardzo spokojnie. Chodzi przede wszystkim o to, żeby sobie wybaczyć i się nie oskarżać. Tutaj także dotarło do mnie, że Boga mogę traktować jednocześnie jako Przyjaciela, Zbawiciela i Króla – wyznaje elbląski artysta.

Józef przyznaje jednocześnie, że rekolekcje nie były dla niego łatwe. Toczyła się w nim wewnętrzna walka, którą okupił nieprzespanymi nocami i złymi snami. Ceni sobie jednak fakt, że rekolekcje były tylko dla mężczyzn. – Można się było bardziej skupić – mówi.

Ważnym elementem duchowych ćwiczeń były także świadectwa. To właśnie słysząc o trudnościach i działaniu Boga w życiu kolegi z pokoju lub animatora, umacniamy swoje wnętrze. – Uczestnicy sami dla siebie są świadectwem i to działa – mówi animator Grzegorz Chmielewski. W przypadku mężczyzn istnieje także pewna forma odpowiedzialności za siebie. Animatorzy spostrzegli podczas rekolekcji, że kiedy komuś nie powiedzie się wykonanie jakiejś czynności – np. śpiewu psalmu podczas Mszy św., to nie ma śmiechu, ale pomoc i okazywanie solidarności. – Jesteśmy sami i musimy wszystko robić sami. Niektórzy wykonują pewne czynności po raz pierwszy w życiu, ale taka jest konieczność i wszyscy to rozumieją – mówi Marek Rokita.

Podatek i uśmiech

Prowadzący rekolekcje mają przegląd uczestników z ostatnich lat i stwierdzają, że przychodzi coraz więcej mężczyzn, którzy nie doświadczyli obecności Boga i jego miłości. – Samo przyjechanie do nas wymaga już dużej determinacji i odwagi od tych ludzi. To widać zresztą w pierwszych dniach rekolekcji, kiedy uświadamiają sobie, że znaleźli się w innym świecie. Pierwsze dwa, trzy dni polegają właśnie na wejściu w plan zajęć. W rozmowach wychodziła często obawa połączona z pytaniem „Co ja tu robię?” – mówi Grzegorz Chmielewski.

Nie zawsze, oczywiście, tak jest. Przykładem zaufania Bogu i przemiany, która zaowocowała dobrym życiem, jest Daniel Jarocki. Jego historia nawrócenia ma swój początek w uzależnieniu. Na rekolekcje przyjechał z wyboru i czuł się tu od początku dobrze. Miał w swoim życiu okres, gdy sięgał po narkotyki. Pan Bóg w różny sposób stara się dotrzeć do człowieka, a w przypadku Daniela zrobił to poprzez... skarbówkę. – Przyszedłem kiedyś do urzędu skarbowego, żeby rozliczyć się z podatku. W okienku pokazała się pięknie uśmiechnięta kobieta, która wręczyła mi na zakończenie rozmowy karteczkę. Na jednej stronie był opisany trzeci sekret fatimski, a na drugiej można było przeczytać obietnicę daną przez Jezusa ojcu Pio. Ona mogła za to stracić pracę, a jednak ryzykowała – wspomina.

oceń artykuł Pobieranie..