Już nie zaklinacze deszczu
Msza św. w buszu. Archiwum ks. Andrzeja Cieszkowskiego

Już nie zaklinacze deszczu

Brak komentarzy: 0

Marta Deka, Krystyna Piotrowska; GN 50/2011 Radom

publikacja 12.01.2012 07:00

Ksiądz Andrzej Cieszkowski pracuje w miejscu, w którym krokodyle podsłuchują ludzi. Zaczyna tam brakować jednego pokolenia i dziadkowie stają się rodzicami, a w Święta Bożego Narodzenia nie ma wieczerzy wigilijnej.

Czas świętowania

Mieszkańcy dalekiej Namibii też przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia. W misji zwłaszcza ci, którzy przyjmą chrzest i przystąpią do I Komunii Świętej. Przygotowanie do tych sakramentów trwa dwa lata. Przed samymi świętami jeszcze raz  powtarzają materiał i zdają egzamin przed księdzem. Chrzest odbywa się w centrum misji w Andarze w Wigilię lub poprzedzającą ją niedzielę. Ochrzczeni zostają tu, by w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia przystąpić do I Komunii Świętej. – To bardzo wdzięczne uroczystości. Są tańce, śpiewy przeżywane głęboko i pięknie – mówi misjonarz. Dla tych dzieci, które mają swoje podwójne święto, przygotowywany jest poczęstunek, bułki, masło, kawa, trochę mleka.

W misji trudno zobaczyć świąteczne dekoracje podobne do naszych. W kościele co prawda pojawia się świąteczne drzewko, ale nie ma wiele wspólnego z naszą choinką. Ksiądz wspólnie z siostrami i Legionem Maryi przygotowuje żłóbek z figurkami przywiezionymi z Polski. Ludzie w mieście trochę dekorują domy. Na wsiach między innymi z powodu braku światła dekoracji nie ma wcale albo jest bardzo skromna. Nie ma też zwyczaju wspólnego zasiadania do wieczerzy wigilijnej. – Powodów jest kilka – wyjaśnia ks. Andrzej. – Tubylcom nie można narzucać czegoś, co jest związane z naszą kulturą, chociaż można zaproponować pewne rzeczy. Ale jak widać, zwyczaj wieczerzy się nie przyjął. A poza tym panuje tu bieda i dlatego przygotowanie uczty dla całej rodziny jest bardzo trudne. Za to na Pasterkę, która zwykle sprawowana jest w Andarze, przychodzi z okolic masa ludzi.

Ks. Andrzej Cieszkowski nikogo na siłę nie nawraca, bo jak mówi, każdy ma swój rytm. Jego parafianie starają się poznać Pana Boga, żyć z Nim i według Jego przykazań. W krzewieniu wiary pomagają mu organizacje, jak choćby Legion Maryi, za który nasz misjonarz jest odpowiedzialny w Wikariacie Apostolskim. Należy do niego około 1500 osób. Wszyscy razem spotykają się raz w roku. To bardzo aktywna grupa. – W zasadzie dzięki nim chrzci się wciąż nowe osoby. Starają się współpracować aktywnie z Kościołem i żyć po Bożemu – mówi.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..