Doczekała się odpowiedzi, gdy ufnie wołała do Boga w sytuacji nie-do-rozwiązania. Wychowywała dziecko, które nie znało pojęcia „grzech”. Była babcią samego Syna Bożego.
To wezwanie miał usłyszeć Wojciech Głowa, gospodarz ze Smardzewic, gdy wiózł drzewo z lasu. Ukazała mu się św. Anna z Maryją i Dzieciątkiem Jezus. Od tamtego wydarzenia mija 400 lat.
Każda historia miłości ma swoje meandry. Jak i każda historia człowieka obdarowanego łaską, który pomimo głębokiej wiary w zrządzenia Boże szuka jednak własnych ścieżek.
Ukryte i proste, jak życie Miriam z Nazaretu, i zarazem pełne mocy i chwały Boga, któremu spodobało się objawić ją przez Matkę swojego Syna. Takie jest sanktuarium w Wąwolnicy. Zdrowa maryjność w pigułce.
Świadectwa prywatnych cudów spisane na tabliczkach i duchowa historia Polski przedstawiona w obrazach – splatają się w jedną całość pod łagodnym spojrzeniem Matki Bożej Charłupskiej.
Nie mogliśmy lepiej trafić. „Święty, Święty, Święty!” - rozbrzmiewa przy pierwszym ołtarzu. Šventas, Šventas, Šventas - odpowiada echem ołtarz trzeci. W tym miasteczku Maryja opowie ci o tajemnicy Trójcy i poczęstuje sękaczem, blinami, kartaczami i czenakami, które popijesz kwasem chlebowym.
Cystersi, choć od ponad dwóch wieków nieobecni w Rudach, zaszczepili w tym miejscu ducha obecnego tu do dziś.
Liczba świętych i wybitnych postaci związanych ze Starą Wsią wprawia w osłupienie. Jednak brat Józef Stanisławski tłumaczy ten fenomen bardzo prosto: – To miejsce wybrane przez Matkę Bożą.
– To takie zawierzenie, jakby pani dziecku zrobiła krzyżyk na czole – mówi Adam Szafraniec, który od lat przyjeżdża do Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów. – Ona też mi go kreśli, kiedy idę w Tatry.
Dzieje cudownej figury, która przyciąga pielgrzymów do Skrzatusza, są jak scenariusz filmowy. Wątki sensacyjne i legendarne fascynują jednak nie mniej niż świadectwo wiary modlących się tu pokoleń.