O tym, dlaczego warto odmawiać modlitwę różańcową z ks. Henrykiem Dymkiem, rektorem najmłodszego diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Smardzewie, rozmawia Agnieszka Małecka.
Agnieszka Małecka: W diecezji mamy wielką cichą armię - koła różańcowe. Jakie są jej dobre i trudne strony?
Ks. Henryk Dymek: – Bardzo miłym doświadczeniem było ubiegłoroczne pierwsze spotkanie diecezjalne, na które przyjechało ponad 3 tys. osób. I potem był bardzo pozytywny oddźwięk; sporo osób dzwoniło i dziękowało. Po pielgrzymce przyszedł też list od kogoś z domu opieki społecznej spod Płocka. Kartka była nieporadnie napisana i zaadresowana: „Sanktuarium w Smardzewie”. Ale to było najpiękniejsze podziękowanie. Myślę więc, że jest zapotrzebowanie na tego typu spotkania, aby ci ludzie mogli zobaczyć, że jest ich tak dużo, że stanowią wielką wartość dla naszego Kościoła diecezjalnego. Cieszy, że powstają koła dla dzieci; namówić do nich młodzież jest już trudniej. Trudnością jest też to, że Różaniec zanika w niektórych parafiach, bo ktoś się wyprowadził, ktoś zmarł. W parafiach może być problem stworzenia na nowo kół, nie ze złej woli księdza czy ludzi, ale po prostu trudno czasem znaleźć grupę 20 osób.
Gdybyśmy chwycili wszyscy za różańce, to wyprosilibyśmy cuda?
– To modlitwa, która ma wielką siłę. Historia zna takie przykłady jak zwycięstwo pod Lepanto w 1571 r., kiedy papież Pius V zachęcał do modlitwy różańcowej o zwycięstwo chrześcijan w walce z Turkami. Pewnie wyprosilibyśmy większe łaski, szczególnie jeśli chodzi o pokój na świecie czy prześladowanie chrześcijan. Wierzę w to, że Różaniec może przemienić serca ludzi, którzy decydują o tym, co się dzieje na świecie. Jeden z księży mówił mi, że w swojej parafii widzi, że tam, gdzie modlą się ludzie w konkretnych intencjach, np. o czyjeś zdrowie, o wyzwolenie z nałogu, to faktycznie doświadczają, że jest jakaś przemiana. Nie chcę przez to powiedzieć, że natychmiast dzieją się cuda, bo byłoby to zbyt proste. Zresztą wiadomo, że aby ta modlitwa była wysłuchana, muszą być spełnione pewne warunki. Czasem modlitwa może być dobra, wspaniała, a „niewysłuchana”, bo Pan Bóg ćwiczy naszą wytrwałość. Ale na pewno nie pójdzie na marne.
Czy słyszał Ksiądz czasem od świeckich, którzy modlili się na różańcu, że coś wyprosili?
– Zdarzają się takie sytuacje, że jakiś problem zostaje rozwiązany, gdy modlitwa jest wytrwała, gorliwa, z poddaniem się woli Boga. Wiadomo, że to są delikatne sprawy, ale ludzie czasem dzielą się tym. Ktoś niedawno opowiadał mi, że po odbyciu pielgrzymki do naszego sanktuarium, rozwiązały się jego trudności w gospodarstwie rolnym. Można to oczywiście traktować jako zbieg okoliczności, ale po tej pielgrzymce, po modlitwie, coś się odmieniło i owo małżeństwo jest wewnętrznie przekonane, że zawdzięcza to modlitwie do Maryi. Ciekawe, że widzimy, ile jest zła, ale pewnie nawet nie wiemy, ile jest dobra, i to dzięki tej modlitwie, której jest może wciąż za mało. Nie wiemy, jak by było bez niej.
Różaniec wymaga czasu i skupienia; jak je znaleźć?
– To problem dotyczący nas wszystkich: świeckich i księży. Często się zasłaniamy, że mamy tyle zajęć. Nie mówię, by osoba świecka modliła się 3 godziny, kosztem pracy, obowiązków, bo to byłoby niepoważne. Ale jeśli się chce, to znajdzie się czas i okazję. Można modlić się w drodze do pracy. Czasami ktoś idzie do lasu na grzyby; dlaczego tam nie może się pomodlić? Oczywiście nie chciałbym zachęcać, byśmy modlili się wyłącznie przy takich okazjach; trzeba znaleźć choćby kilka chwil, by uklęknąć. Warto tej modlitwy nie odkładać na koniec dnia, kiedy jesteśmy bardzo zmęczeni i śpiący. I dobrze by było, żeby ta praktyka wyszła poza październik, była stałą, przynajmniej w dniach poświęconych Matce Bożej, jak środa i sobota. Jestem pewien, że jeśli będziemy się wytrwale modlili, to po jakimś czasie będziemy mogli doświadczyć, że coś się na lepsze zmieniło w naszym życiu. Dla nas wielkim przykładem jest bł. Jan Paweł II, który nie rozstawał się z różańcem. W liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” podkreśla wyraźnie, że modlitwa różańcowa jest modlitwą kontemplacyjną. Papież pisze, że pozbawiona tego wyrazu okazałaby się, i tu cytuje Pawła VI, ciałem bez duszy. Trzeba się więc na tych tajemnicach życia Chrystusa skupić, otwierać na nie, dopiero to ma sens, wartość i moc przemiany nas i innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.