Marsz pamięci w hołdzie kapelanowi strażaków, który zginął 10 lat temu w trakcie udzielania sakramentów ofiarom terrorystycznego ataku na World Trade Center, przeszedł 4 września ulicami nowojorskiego Manhattanu. Pochodzący z Irlandii o. Micheal F. Judge, który w chwili śmierci miał 68 lat uważany jest przez wielu nowojorczyków za prawdziwego bohatera, a strażacy wraz z rodzinami, co roku przypominają o jego postaci idąc w specjalnym, czterogodzinnym marszu.
„Wydaje się, że dziś zebrał się tu cały Nowy Jork” – mówiła jedna z uczestniczek marszu, która przyjechała aż z Maryland. Około tysiąca osób przeszło ze śródmieścia metropolii do strefy Ground Zero, gdzie niegdyś stały dwie wieże. Zatrzymując się przy mijanych posterunkach straży pożarnej i komisariatach policji, ludzie modlili się za ofiary zamachu sprzed 10 lat. Wśród idących ulicami był Salvatore Cassano, szef nowojorskiej straży pożarnej. „On był naszym duchowym przywódcą” – mówił o o. Michaelu.
Przy budynku jednostki straży pożarnej na 31 Ulicy Zachodniej, skąd po raz ostatni wyruszał do akcji o. Judge, odczytano słowa modlitwy napisane przez bohaterskiego kapłana: „Panie weź mnie tam, gdzie chcesz, bym poszedł; pozwól mi spotkać, kogo chcesz, bym spotkał. Powiedz mi, co chcesz bym powiedział i spraw, bym nie wchodził Ci w drogę”.
Franciszkanin o. Judge, kapelan nowojorskiej straży pożarnej, przybył natychmiast po zamachu na miejsce tragedii wraz z pierwszą grupą strażaków. Spowiadał i udzielał rozgrzeszenia znajdującym się tam rannym i umierającym. Kilka minut później, waląca się wieża przygniotła grupę ludzi, w której się znajdował. Ciało jego wydobyto i zidentyfikowano 14 września 2001 roku.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.