A może inaczej: Edyp, czy Antygona? I jak to widział ks. Józef Tischner?
Pojęcie osoby pojawiło się w Grecji, ale – jak wiadomo – nie na terenie filozofii, lecz teatru, gdzie oznaczało ono maskę. Kimże jednak była tam osoba, na przykład Edypa czy Antygony? Otóż był to ktoś, kto niósł w sobie zarazem swoją prawdę i nieprawdę. Można było bowiem przyjąć, że Edyp – tak jak się nam jawi – jest jedną wielką iluzją, gdyż naprawdę jest on kimś innym, niż się nam i sobie przedstawia. Nie było więc wykluczone, że cała osoba jest jedną wielką iluzją: król nie jest królem, gdyż jest złoczyńcą, Edyp naprawdę nie jest Edypem.
Czegoś takiego nie ma w świecie rzeczy, przedmiotów, substancji. One nie udają siebie. Dlatego był potrzebny dramat, aby dopiero w nim się okazało, kim Edyp jest naprawdę: że jest mężem swojej matki i zabójcą ojca. Wszystko to zostało odsłonięte w dramacie, który staje się istotnym dla osoby wymiarem. Żadne zaś metody związane z myśleniem przedmiotowym, przyrodniczym lub ontologicznym nie są w stanie ukazać nam prawdy o Edypie. Ujawnił ją dopiero dramat, który kończy się tu potępieniem.
Co więcej – aby odsłonić prawdę Edypa czy Antygony, należy ponadto uwzględnić coś, co w wypadku tej ostatniej nazwać można wyborem samej siebie. Antygona w dramacie wciąż potwierdzała swoją tożsamość i dopiero wtedy naprawdę stała się Antygoną, gdy na końcu tego dramatu, dumna i milcząca, przyjęła swój los. Osoba zatem jest tu takim dziwnym bytem, który nie podlega opisowi w żadnych obcych mu kategoriach.
Później, kiedy święty Augustyn zajmował się filozofią grecką i chciał przetransponować jakieś pogańskie koncepcje do chrześcijańskiej filozofii, natrafił w zasadzie tylko na jedno pojęcie – było nim pojęcie osoby. I przeniósł je od razu w sam środek Trójcy Świętej.
Kiedy zaś święty Augustyn rozwija filozofię człowieka, to problemem istotnym staje się dla niego problem słowa – siły i mocy słowa, które wypowiada człowiek i które jest do niego kierowane. Augustyn bowiem – rozumiejąc, że człowiek nie jest bytem, na który działa się za pomocą mleka i miodu lub bata, ale za pośrednictwem słowa – podtrzymuje ten wymiar dramatyczny istoty ludzkiej.
To samo widoczne jest również w tekstach mistyków. Natomiast wszelka próba ontologizacji powoduje, że człowiek staje się od razu podporządkowany relacjom przyczynowym, że zostaje poddany regułom ontologii, że jest tym, kim jest. W dramacie natomiast człowiek jest zawsze tym, kim nie jest, a nie jest tym, kim jest...
*
Powyższa wypowiedź ks. Józefa Tischnera pochodzi z wywiadu, jakiego udzielił Maciejowi Bagińskiemu, Witoldowi Nowakowi, Jackowi Wojtysiakowi i Andrzejowi Zielińskiemu. Rozmowa została przeprowadzona w styczniu 1991 roku w Krakowie przez czterech studentów filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, opublikowana pięć lat później w książce Rozmowy o filozofii (Redakcja Wydawnictw KUL). Książka była zbiorem dwunastu wywiadów z filozofami reprezentującymi różne środowiska i uczelnie. Niniejszy przedruk jest natomiast fragmentem rozdziału "Uprawiam filozofię dobra", który pochodzi z wydanej w tym roku książki "Tischner. Rozmowy z mistrzem". Publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa ZNAK
Do wypracowania polityki migracyjnej potrzebny jest w kraju okrągły stół.