Nareszcie…

Polska Federacja Ruchów Obrony Życia wystąpiła z wnioskiem o beatyfikację Włodzimierza Fijałkowskiego. Nareszcie - chciałoby się powiedzieć.

Reklama

 Proces beatyfikacyjny  zapewne przybliży nam znowu tę nieco już zapomnianą postać. No bo kto z młodych tatusiów wychodzących z sali porodowej albo z młodych rodziców biorących udział w zajęciach szkoły rodzenia wie, że w powstaniu u nas szkół rodzenia czy w rozpowszechnieniu porodów rodzinnych pionierską rolę odegrał właśnie prof. Fijałkowski? Piszę „rodziców biorących udział w zajęciach szkoły rodzenia”, a nie „przyszłych rodziców”. Profesor nie lubił bowiem określenia „przyszli rodzice” – konsekwentnie podkreślając, że rodzicem jest się od chwili poczęcia dziecka. Tak samo konsekwentnie odrzucał zbitkę słów „dziecko nienarodzone”, sugerującą jakieś nieukończenie, brak.

Z Profesorem zetknęłam się podczas studiów podyplomowych w Studium Rodziny KUL. Jako pierwszy rocznik tegoż studium tworzyliśmy dość barwną gromadkę pasjonatów w różnym wieku i z różnych środowisk. Także zza naszych wschodnich granic jak Gienia i Galina obrończynie życia w swoich krajach dziś pozostających w stanie wojny… Mieliśmy wspaniałych wykładowców - zarówno  tych z KUL jak i pojawiających się gościnnie.

Wśród tych ostatnich właśnie prof. Włodzimierz Fijałkowski wyróżniał się jednak szczególnie. Dobry, życzliwy lekarz. „No, do takiego można by pójść” – szepnęła mi koleżanka na ucho w trakcie pierwszego wykładu. (Dla młodszych spieszę z wyjaśnieniem, że trzydzieści lat temu wielu ginekologów było solidnie poranionych przez dokonywanie aborcji, co miało wpływ na ich podejście do pacjentek, nie bardzo empatyczne, delikatnie mówiąc…)  

„ Święty” -  pomyślałam podczas tego wykładu. Nie dlatego, że był życzliwy i dobry, nie tylko dlatego, że był przeciwnikiem aborcji i przez długi czas płacił za to słoną cenę. Jego widoczna radość życia była w jakiś przedziwny sposób świetlista, tak, prześwietlona Bogiem.

Kiedy dowiedziałam się, że zmarł, odmówiłam wprawdzie „Wieczny odpoczynek” – wszak jak twierdzą ludzie roztropni, nie można nikogo na własną rękę „kanonizować” przedwcześnie i w ten sposób pozbawiać potrzebnej mu jeszcze być może modlitwy – ciągle jednak tkwiła we mnie myśl o świętości Profesora. Czasem też prosiłam go – do dziś proszę- o wstawiennictwo, szczególnie w sprawach dotyczących życia i zdrowia.

Czasem też wracam do jego książek, szczególnie tych napisanych w wieku mocno już dojrzałym, będących podsumowaniem jego życiowej mądrości - „Moja droga do Prawdy” i „Żyć chwilą obecną”.  Tę lekturę polecam wszystkim.

A najważniejszym argumentem przeciw aborcji pozostaje dla mnie to, co Włodzimierz Fijałkowski napisał, gdy skłaniano go do wykonania tego „zabiegu” –„Jako człowiek odmawiam.”

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 1

Reklama