Nie dawajmy ryby, nie dawajmy wędki, kupmy rybę, którą oni złowili – mówi ks. prof. Witold Żelazny.
Pomoc prześladowanym chrześcijanom to nie jest tylko rodzaj działalności charytatywnej – podkreśla ks. prof. Witold Żelazny, nowy dyrektor Polskiej Sekcji PKWP (Pomocy Kościołowi w Potrzebie). W rozmowie z KAI ks. prof. Żelazny zwraca uwagę, że pomaganie powinno wiązać się z dostrzeżeniem, jak wiele daje nam jako chrześcijanom Kościół Prześladowany. Apeluje też o mądrą pomoc. – Nie dawajmy ryby, nie dawajmy wędki, kupmy rybę, którą oni złowili – mówi kapłan.
Publikujemy treść rozmowy:
Maria Czerska (KAI): Rozpoczyna Ksiądz Profesor pracę jako dyrektor Sekcji Polskiej PKWP (Pomoc Kościołowi w Potrzebie). Jak rozumie Ksiądz swoją misję?
Ideę, z którą przychodzę, wyraża syryjska ikona ukazująca Maryję i Jezusa w Kanie Galilejskiej ze słowami „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” oraz słowa św. Pawła z Drugiego Listu do Koryntian: „Po to pospieszacie im ze swoim majątkiem, aby ich bogactwo stało się waszym udziałem” (2 Kor 8,14).
Dla mnie praca wobec chrześcijan prześladowanych to nie jest tylko jakiś rodzaj działalności charytatywnej czy humanitarnej. Chrystus mówi wyraźnie, że ludzie rozpoznają w nas Jego uczniów, jeśli będziemy się wzajemnie miłowali.
Chrześcijanie, którzy cierpią prześladowania i są wierni swojej wierze, dają nam bardzo dużo. W naszym świecie, pełnym kompromisów, w którym często lekceważymy, to co ważne a w nasze życie wpisany jest konformizm, oni mówią nam, że są wartości, za które warto zapłacić najwyższą cenę.
Prześladowania dotykają dziś szczególnie chrześcijan w Afryce oraz na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Chrześcijanie na Bliskim i Środkowym Wschodzie mają tradycję starszą od naszej. Są spadkobiercami niezwykle cennego dziedzictwa, mają niesamowite doświadczenia. Misję pomocy temu Kościołowi w potrzebie rozumiem nie tylko w kontekście przekazywania im materialnego wsparcia. Przede wszystkim zależy mi, by oni pozostali tam, gdzie są i gdzie żyli od czasów Chrystusa. Jeśli czegoś mogłoby mi w chrześcijaństwie dziś brakować, to właśnie ich świadectwa.
Tak jak mówił św. Paweł – jesteśmy tu po to, by dzielić się z nimi tym, co posiadamy, ale i po to, byśmy sami mogli od nich czerpać.
Jak misja PKWP wygląda w praktyce?
Tu dwa słowa o moich doświadczeniach. Ja, w mojej kapłańskiej drodze, nie jestem typowym księdzem. Pracuję naukowo na Uniwersytecie Jana Pawła II, jestem patrologiem, zajmuje się patrologią orientalną. W wolnych chwilach nurkuję. Stąd dużo podróżowałem po świecie. Mój przyjaciel jest proboszczem u Masajów. Przez wiele lat corocznie odwiedzałem Liban, mieszkałem w nim w ramach grantu przez ponad 6 miesięcy. Znam wielu chrześcijan orientalnych, z Bliskiego i Środkowego Wschodu. Wielu z nich, zwłaszcza w Libanie, to nie są dla mnie „chrześcijanie”. To Kalil, Walid – moi znajomi i przyjaciele. To Baszir, na którego ślubie byłem i cieszyłem się, że mu się wreszcie udało ożenić. To są ludzie, których znam i szanuję.
Oni, zwłaszcza w szeroko pojętej Ziemi Świętej, żyli w dużym stopniu z obsługi ruchu pielgrzymkowego. Główne miejsca pielgrzymkowe w Libanie związane są z chrześcijaństwem. Tu się jeździ do św. Charbela, św. Hardina, św. Rafki; po to, by zobaczyć katedrę lub jedno ze starszych, jeśli nie najstarsze sanktuarium maryjne w Maghdouche. Między innymi, moi znajomi wybudowali przepiękny hotel położony w cudownym miejscu. Przed południem można jeździć na nartach, wieczorem – wykąpać się w morzu. A to wszystko w starożytnym Byblos, obok zabytków i wspaniałej kuchni… Ci ludzie są tuż po ślubie i przymierają głodem, bo ten hotel stoi pusty.
Jestem bardzo wdzięczny moim współpracownikom, którzy całe swoje serce wkładają w trwającą już od wielu lat kampanię S.O.S. dla Ziemi Świętej. Czy tamtejsi chrześcijanie, dla których turystyka była głównym źródłem utrzymania, będą mogli tam pozostać? Czy nie będą zmuszeni do emigracji? Zależy nam, by pozostali! Wspieramy kilkadziesiąt rodzin pomagając im sprzedawać wyroby z drzewa oliwnego – różańce, figurki, świeczniki, krzyże, szopki, ozdoby choinkowe itp. Prosimy też wszystkich o włączenie się w tę inicjatywę. Informacje i oferta – na stronie pkwp.org
Podobną inicjatywę pod hasłem „Cedr” chcemy teraz rozpocząć, by wspierać chrześcijan w Libanie.
Prowadzimy też szereg innych inicjatyw i kampanii pomocowych, w krajach, w których prześladowani są chrześcijanie, zwłaszcza w Afryce. Organizujemy specjalną zbiórkę na Kościół w Syrii. Bez Polaków, jak mówiła jedna z pracujących w Aleppo sióstr, setki albo tysiące Syryjczyków umarłoby z głodu. Wspieramy siostry z klasztorów kontemplacyjnych. Papieskie Stowarzyszenie PKWP, którego jesteśmy częścią zrealizowało w 2023 r. tysiące projektów w 138 krajach za kwotę 143 mln euro.
Z inspiracji PKWP każdego roku 18 października na 6 kontynentach milion dzieci modli się na różańcu w intencji pokoju w świecie. Przypominamy też o cierpiących chrześcijanach przez inicjatywę „Red Week”, która polega na podświetlaniu na czerwono kościołów i budynków publicznych.
Jakie są Księdza plany na przyszłość? Jakie działania chciałby Ksiądz szczególnie rozwijać?
Prawdziwa pomoc nie polega na dawaniu pieniędzy. Przyglądałem się temu z bliska, choćby obserwując osiedla dla Palestyńczyków w Libanie. Mam świadomość, że dawanie pomocy bez pracy to tylko wylęgarnia kłopotów dla całego świata.
Cytując słowa innego kapłana – nie chodzi o to, żeby dawać rybę, nie chodzi nawet o to, by dawać wędkę. Chodzi o to, by kupić rybę, którą oni złowią. W tym właśnie kierunku chciałbym iść.
Uważam, że dziś kontynentem przyszłości jest Afryka. To stamtąd są powołania. Tam żyją ludzie radośni, którzy mają jeszcze normalne, ludzkie, osobowe relacje. Nie są zniszczeni przez media. Czy naprawdę chcemy, żeby oni emigrowali? Uciekali? Widziałem, jakie wspaniałe rzeczy wytwarzają Masajowie, ludzie w Nigerii, Kamerunie, Kenii czy Tanzanii. To jest rękodzieło, produkty, których u nas już nikt nie robi, gdyż musiałyby być bardzo drogie. Chciałbym pomóc im te rzeczy sprzedawać, po to, by mogli się sami utrzymywać. Chciałbym w ten sposób też dawać sygnał, że to nie chodzi o bierne przyjmowanie pomocy.
Inny przykład – wyspa Flores w Indonezji. Żyje tam wielu chrześcijan. Niestety ostatnio, w listopadzie, doszło do niszczycielskiej erupcji wulkanu Laki Laki, w wyniku czego zginęło wiele osób, w tym kilka sióstr zakonnych. W tydzień po wybuchu wulkanu dopadł ich tajfun. Tam też można pomagać. Niekoniecznie przekazując pieniądze. Lepiej kupić tkane przez miejscową społeczność tkaniny, w tym z oryginalnych materiałów jak z włókna ananasowego. Można z tego zrobić naturalny plamoodporny obrus. Jak się wyleje kawa, wystarczy przetrzeć ściereczką, bo płyn nie wsiąka we włókna.
To jest dobry sposób pomocy chrześcijanom – rozwijać ich własną pracę, ich przedsiębiorczość. Tak, by mogli nadal żyć w swoich wspólnotach, by ci księża i siostry nadal tam mogli być wśród nich, jako świadkowie wiary w samym centrum tego największego wyspiarskiego kraju Azji.
Czy to jest nowy sposób wspierania potrzebujących w Kościele?
Skąd! Nie sięgając daleko, ten rodzaj pomagania proponował choćby o. Werenfried van Straaten, założyciel PKWP. Pamiętam jeszcze za czasów mojej młodości, jak PKWP pomagała seminariom i księżom z Polski. Obowiązywała zasada „kupuję od ciebie rybę”. Nie było żadnych stypendiów. Zatrudniono mnie na niedzielę i musiałem jeździć i mówić kazania w całych północnych Włoszech. I to było dobre! Nie tylko się rozwijałem jako kaznodzieja, ale jeszcze poznałem dobrze cały ten region. Ta organizacja robiła to w mądry sposób.
Jak wspomniałem, jestem patrologiem, profesorem od starożytności chrześcijańskich, szczególni tych orientalnych. I mogę stwierdzić, że ta zasada zawsze nam towarzyszyła. Tak rozwijały się kolejne misje, w taki sposób chrześcijanie pomagali chrześcijanom. Dlaczego coś, co się sprawdziło u początków, miałoby teraz zawieść?
***
Ks. prof. Witold Żelazny ur. w 1965 r. jest patrologiem. Od lat zajmował się pomocą dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie. 25 października 2024 r. mianowany został nowym dyrektorem Polskiej Sekcji PKWP.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).