Zmienianie świata najlepiej zacząć od siebie.
Czwarty dzień grudnia. Na Śląsku – Barbórka. Skręcając na redakcyjny parking zauważyłem w dalszym ciągu ulicy migające światła jakichś pojazdów uprzywilejowanych. Coś się stało? Pożar? Okazało się, że to protest Greenpeace. Ulica zamknięta, kierowcy muszą objeżdżać. Czyli dodatkowo zatruwać środowisko. Protestującym nie podoba się... węgiel. Hm... Oni urządzają pokazówkę, to może im też by trzeba? Ot, odciąć w ich mieszkaniach prąd. No bo chyba nie są aż tak głupi, żeby myśleć, że prąd w ich gniazdkach jest OZE, a ten z węgla w gniazdkach całej reszty? Można by też, jeśli mają, odciąć im centralne ogrzewanie czy ciepłą wodę. Przekonaliby się na własnej skórze czy węgiel jest nam potrzebny czy nie....
W ogóle uważam, że do kwestii ochrony klimatu trzeba podejść bardziej radykalnie, To, co robimy do tej pory, to jakieś udawanie. Proponuję zacząć od tego, by wszystkie spotkania, zloty czy konferencje zatroskanych o globalne ocieplenie odbywały się w nieklimatyzowanych pomieszczeniach. Ileż na takie schłodzenie wielkich sal trzeba prądu! Ileż ciepła emituje to w atmosferę już i tak przegrzanych miast! Jeszcze lepiej, gdyby tego typu spotkania odbywały się w plenerze, bez wymagającego przecież prądu oświetlenia, nagłośnienia, komputerów, rzutników i zimnych napojów. Jak ekologicznie, to ekologicznie. Bez obłudy. Samo przez się rozumie się też, że uczestnicy takich spotkań na miejsce przybywać powinni nie samolotami czy samochodami, ale na rowerach. No, ci co mają dalej, mogliby część drogi przebyć na żaglowcach. Co? Tak się nie da? A zamykać kopalnie i zdawać się na energię z wiatraków i paneli fotowoltaicznych się da?
Ewangelia, teologia moralna, katolicka nauka społeczna, ba, nawet ideały demokracji to przekonanie, że w tym co człowiek robi chodzić powinno nie tylko o jego dobro, ale o dobro wspólne. Nie łudzę się, wiem, że ludzie nie są aniołami. Skala bezwstydu nazywanej proekologiczną agitacji jednak mnie szokuje. Jestem przekonany, że nie stoją za nią poczciwi idealiści, a raczej wielcy tego świata. Bo przecież bez wielkich pieniędzy, bez wielkich wpływów, to co widzimy w tej dziedzinie dziś, nie byłoby możliwe. W tej grze, brzydko podejrzewam, chodzi jak zwykle o to, żeby być ponad innymi. Tyle że wielcy tego świata już odkryli, że człowiek konsumować więcej może tylko do pewnego momentu. Dalej jest już tylko niestrawność. Dlatego dziś stawiają na to, by poczuć się lepiej bez konsumowania więcej. Stawiają na wpływ, władzę, możliwość kształtowania rzeczywistości wedle swojej woli; będzie im lepiej smakować, jeśli będą mieli świadomość, że do wielu dóbr zwykli ludzie nie mają już dostępu.
Teorie spiskowe? Nie tak dawno usłyszeliśmy o pomyśle chronienia planety przez ograniczenie zwykłym ludziom możliwości latania samolotami. Jak to było? Raz na trzy lata? Jakoś tak. Oczywiście o wielkich tego świata, załatwiających ważne sprawy albo mających prywatne samoloty, jakoś wtedy zapomniano....
Nie boję się. I nie rozdzieram szat. Przecież jestem chrześcijaninem. Pamiętam, że ten świat nie jest moim domem na wieki. Że moją ojczyzną jest niebo. Tylko w duszy taki niesmak, gdy odkrywam, że za wielkimi słowami kryje się swojskie, wojskie, małe i egoistyczne pożądanie.
PS. Jeden z moich poprzednich komentarzy, "Wiosna Kościoła? Chyba właśnie nadchodzi", został przez Facebooka uznany za "nie spełniający standardów społeczności". Domyślam się dlaczego. Algorytmy nie rozumieją sarkazmu. I przytoczone przykładowo epitety - w cudzysłowie! - uznały za wyzwiska pod adresem konkretnej osoby. Ot, inteligencja naprawdę sztuczna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.
Przełożona generalna przekazała Papieżowi „bukiet duchowy” jako wyraz modlitwy i wdzięczności.