Kardynał Felipe Arizmendi i kilku księży katolickich odniosło się różnie do obrzędu „oczyszczenia”, jaki towarzyszył zaprzysiężeniu nowej prezydent Meksyku Claudii Sheinbaum, 1 października. Wygrała ona 2 czerwca wybory prezydenckie i obecnie oficjalnie rozpoczęła urzędowanie jako pierwsza kobieta na tym stanowisku w historii swego kraju.
Jednym z punktów rozbudowanej ceremonii inauguracji w centrum Miasta Meksyku – na Placu Konstytucji (zwanym potocznie Zócalo) – był półgodzinny „święty rytuał”, przeprowadzony przez kilka kobiet-szamanek w strojach tubylczych. Za pomocą różnych gestów i słów, wypowiadanych zarówno po hiszpańsku, jak i w językach indiańskich „wprowadziły” one nową głowę państwa w jej funkcje. Towarzyszyły temu okadzanie jej, wręczanie kwiatów, ziół i owoców czy zapalonej świecy, a wszystko to robiły one rękami zwróconymi na wschód, „skąd przychodzi słońce”, jak to wyjaśniła jedna z uczestniczek obrzędu.
Inna kobieta powiedziała: „Przywołujemy nahuales [bóstwa pod postaciami zwierząt o wielkiej mocy - KAI], boginie oraz inne istoty i duchy boskie, zamieszkujące to miejsce. Prosimy o życie, oświecenie i mądrość dla konstytucyjnej pani prezydent dr Claudii Sheinbaum Pardo. Polecamy ją naszym afrykańskim przodkom”. Poprosiła też „ojca Słońce, aby zamieszkał w jej sercu oraz aby zamieszkał w sercach dziewcząt i kobiet Meksyku”.
Na wydarzenia te zareagowali ludzie miejscowego Kościoła. Biskup senior San Cristóbal de Las Casas w stanie Chiapas na „indiańskim” półwyspie Jukatanie – kard. Felipe Arizmendi w rozmowie z katolicka agencją latynoską ACI Prensa przyznał, że nie ma w tym „elementów, które można by określić jako widowisko czy populizm”. Co więcej, uznał to za „symboliczny akt długu wobec ludów pierwotnych oraz za decyzję o dowartościowaniu i uznaniu ich praw także w naszym ustawodawstwie”.
84-letni purpurat, znany z sympatii do „nowinek” duszpasterskich, zwłaszcza z wprowadzania elementów tubylczych do liturgii, przypomniał, że podobna uroczystość odbyła się w grudniu 2018, gdy swój urząd obejmował poprzedni prezydent Andrés Manuel López Obrador. Jego następczyni „chce bardziej ukazać te ludy [Indian], zwłaszcza kobiety tubylcze, które są najbardziej marginalizowane” – powiedział kardynał. Wyraził przy tym nadzieję, że wydarzenie to znajdzie swe odbicie „w codziennym zaangażowaniu na rzecz tych wspólnot i że dotrze to do społeczeństwa, w którym ciągle jeszcze utrzymuje się rasizm”.
Jednocześnie mówca oświadczył, iż oczekuje od pani prezydent, że zapewni ona wolność religijną i że „będzie miała otwarty umysł i serce do słuchania i uwzględniania wkładu, jaki chrześcijaństwo wnosi do budowy pokoju społecznego”.
Inne podejście do „świętych rytuałów” okazali szeregowi duchowni meksykańscy. Egzorcysta i koordynator Komitetu Teologicznego Kolegium Egzorcystów Prymasowskiej Archidiecezji Miasta Meksyku ks. Alberto Medel powiedział ACI Prensa, że „w rzeczywistości ludy tubylcze nie są takie, jak są przedstawiane”. Przyznał, że są wprawdzie małe grupki, które czczą i wielbią prastare bóstwa indiańskie”, ale wyraził pewność, iż „nasze ludy są głęboko chrześcijańskie i katolickie”, dodając, że „ich tradycji nie da się zrozumieć bez wiary chrześcijańskiej”.
Kapłan odrzucił twierdzenia, jakoby rdzenni mieszkańcy wyznawali religie „synkretyczne”, zapewniając, na podstawie własnych doświadczeń, że „teksty, które czytały niektóre kobiety tubylcze, napisali inni, gdyż Indianie tak nie mówią, były to materiały przygotowane przez innych, czytała to osoba, zamykająca ten «performance», ale nie było to prawdziwie indiańskie”. Zdaniem egzorcysty był to tylko „performance” – sposób zdobycia poklasku, i to nawet nie tubylców, ale tłumów, które oklaskiwały ten „sentymentalizm tubylczy”, aby na zakończenie wykorzystać rzekome wierzenia ludu.
Ks. Medel wskazał ponadto, że tego rodzaju obrzędy nie tylko nie służą Indianom, ale „stwarzają wrażenie, jakby wierzyli oni w głupoty, w które nikt nie wierzy”. Podkreślił, iż „przedstawianie ludzi, wierzących w to, że Słońce lub Księżyc są bóstwami, oznacza naigrawanie się z nich”. Dodał, że „ci, którzy to robią, zwyczajnie i po prostu bez skrupułów obrażają Indian”.
Inny egzorcysta, tym razem z diecezji Ciudad Juárez – ks. Eduardo Hayen w artykule „Katolicy i obrzędy pogańskie” napisał, iż to, co wydarzyło się w czasie objęcia urzędu przez nową prezydent, było w rzeczywistości „obrzędem czarownic”. Przypomniał, że Sheinbaum „jest z pochodzenia Żydówką, nie należy do żadnej tubylczej grupy etnicznej ani do prastarych praktyk religijnych” i jeśli pozwoliła, aby ją „oczyszczono ze złych wibracji”, to z powodów raczej ideologicznych i politycznych niż religijnych. Dodał, że nowa prezydent podąża według tego samego schematu tzw. „indygenizmu” [tubylczości], co jej poprzednik.
Kapłan ostrzegł następnie katolików przed udziałem w tego rodzaju obrzędach. Przyznał, że Sheinbaum nie uczestniczyła w kulcie wyraźnie i jednoznacznie satanistycznym, zaznaczył jednak, iż w szatana można wierzyć z niewiedzy, gdy czci się jakieś bożyszcza, śmierć czy nieznane siły. „Są grupy, które nie uważają się za satanistyczne, gdyż nie przywołują wprost demonów i mówią o sobie, że są grupami kulturalnymi. W rzeczywistości jednak są satanistyczne w szerszym znaczeniu, ponieważ sprawują obrzędy neopogańskie w rodzaju czci oddawanej matce-ziemi, bogini-matce, matce-przyrodzie czy pachamamie” – oświadczył ks. Hayen.
Przestrzegł również wiernych przed wiarą, jakoby „udział w niektórych rytuałach z czasów przedhiszpańskich, jak to robią niektórzy prezydenci latynoamerykańscy, był nieszkodliwy”. Wyjaśnił, iż stosowane w takich obrzędach przedmioty mogą stać się przedmiotami ułatwiającymi nadzwyczajne działanie demona na osobę, która ich używa.
Z kolei ks. Hugo Valdemar, który przez 15 lat był dyrektorem ds. informacji stołecznej archidiecezji, gdy kierował nią kard. Norberto Rivera, w rozmowie z ACI Prensa oświadczył, iż tego rodzaju ceremonie, „które są przesądami, otwierają bramy diabłu, a jeśli uchylisz przed nim tylko szparkę, on zaraz wejdzie do kuchni z ciężkimi skutkami duchowymi i materialnymi”. Podkreślił, że „nie są to obrzędy nieszkodliwe, ale oznaczają zaproszenie dla zła a ono, nie zastanawiając się dwa razy, wchodzi i bierze w posiadanie dom”.
Kapłan zwrócił uwagę, że chociaż można by takie rytuały uważać za „poprawne polityczne”, to w istocie „są one przesądami, czynami grzesznymi, bałwochwalczymi, pociągającymi za sobą fatalne skutki, są bowiem działaniami religijnymi, w których centrum jest szatan, choć jawią się jako coś nieszkodliwego”.
***
Claudia Sheinbaum Pardo urodziła się 24 czerwca 1962 w stolicy w rodzinie Żydów pochodzących z dzisiejszej Litwy (ojciec) i Bułgarii (matka). Ukończyła studia w Meksyku i USA w zakresie fizyki i inżynierii energetycznej. W 2007 weszła w skład Międzyrządowej Grupy Ekspertów ds. Zmian Klimatycznych, która w tym samym roku otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Jeszcze jako studentka angażowała się w działalność polityczną, m.in. w obronę praw studentów a następnie młodych pracowników naukowych. Od 2000 uczestniczyła w życiu politycznym kraju, piastowała różne urzędy państwowe. W 2015 została burmistrzynią Tlalpanu – największego miasta aglomeracji stołecznej, a w lipcu 2018 jako pierwsza kobieta stanęła na czele Rządu Miasta Meksyku, sprawowała ten urząd do czerwca 2023, gdy zapowiedziała, że wystartuje w wyborach prezydenckich. Odbyły się one 2 czerwca br. i Sheinbaum jako kandydatka sojuszu Razem Tworzymy Historię, złożonego z 3 partii, wygrała je już w 1. rundzie. A 1 października oficjalnie objęła to stanowisko jako pierwsza kobieta w dziejach Meksyku.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).