- Jako kleryk śmiałem się z pewnego misjonarza, który z wielką troską pielęgnuje swój ogród przed plebanią – opowiada ks. Łukasz Tkaczyk. – A on mi powiedział: „Będąc księdzem, musisz znaleźć sobie jakieś mniej pobożne hobby”.
– To, co pociąga i w żeglowaniu, i w narciarstwie, to wyzwanie. Zwiększanie umiejętności, kiedy człowiek coraz pewniej czuje się na nartach czy na wodzie, powoduje, że w pewien sposób dojrzewamy do innych rzeczy – podkreśla ks. Śliż.
Nie zawsze trzeba zdobywać
– Ulubione góry? Każde – mówi ks. Paweł Bartoszewski, koordynator duszpasterstwa akademickiego w archidiecezji lubelskiej. Jak wspomina, w górach bywał od zawsze, ale zamiłowanie do nich rozwinęło się dzięki dwóm przełomowym etapom. Najpierw, kiedy jako harcerz zaczął jeździć bez rodziców, a było to w ostatnich klasach podstawówki i na początku liceum. Zachwycił się wtedy polskimi górami. Drugi etap nastąpił po maturze, kiedy udało mu się odbyć wyprawę na Syberię.
– Od tamtej pory rozpoczęła się moja przygoda z wysokimi górami, która trwa do dzisiaj – opowiada. – W moim życiu był moment przejścia od fascynacji zdobywaniem szczytów do fascynacji samym byciem w górach. Tak samo przeżywam wędrówkę po Bieszczadach jak po paśmie gór Tien-szan na granicy kirgisko-chińskiej, które mają po 5 tys. metrów, czy wejście na Mont Blanc. Moim celem jest już wędrówka, a nie zdobywanie – wyjaśnia.
Jednak podczas tegorocznej wyprawy i takich wyzwań ks. Pawłowi nie zabraknie. Razem z grupą wolontariuszy z duszpasterstwa akademickiego UMCS pojedzie w lipcu do Kirgistanu. – Jest tam polski jezuita, który wybudował ośrodek rekolekcyjny i prowadzi w nim obozy dla dzieci niepełnosprawnych, dzieci z biednych rodzin kirgiskich i dla tamtejszej Polonii. Jedziemy pomagać w prowadzeniu tego domu, jednak zabiorę też studentów na kilka dni w góry, żeby zaszczepić w nich górską pasję. Oprócz tego, właśnie z tym jezuitą i jeszcze innym kolegą spróbujemy zdobyć szczyt Pik Karakol, który ma wysokość 5200 m – zdradza swoje marzenie ks. Bartoszewski i dodaje: – Nigdy nie jeżdżę sam. Swoje zamiłowanie do łażenia po górach próbuję łączyć z czymś, co ma pierwszeństwo, czyli z moim kapłaństwem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.