Kanclerz kurii diecezji w Ełku ks. Antoni Skowroński uważa, że protest parafian w Berżnikach (Podlaskie) w obronie miejscowego proboszcza spowodował patową sytuację i w konsekwencji - jeśli nie dojdzie do dialogu - parafia może pozostać bez duszpasterza.
Według kanclerza proboszcz Władysław Napiórkowski powinien sam oznajmić, że odchodzi z parafii z Berżnik.
Kilkadziesiąt osób protestuje w Berżnikach na pograniczu polsko-litewskim w obronie proboszcza Władysława Napiórkowskiego, którego biskup ełcki chce przenieść do Giżycka. Obok wejścia do kościoła postawili namiot polowy i protestują rotacyjnie, zmieniając się co 12 godzin.
W poniedziałek wieczorem nie chcieli rozmawiać z mediatorem kurii, ks. dziekanem Zbigniewem Bzdakiem z Sejn, chociaż wcześniej deklarowali chęć dialogu.
"Proboszcz Berżnik nie radzi sobie z administracją parafii, co widać także na przykładzie tego protestu. Ludzie protestują, bo nie chcą, by ksiądz odszedł, a ten nic nie mówi, czy chce zostać, czy nie" - powiedział PAP kanclerz Skowroński.
Według niego dialog w sprawie przeniesienia ks. Napiórkowskiego trwa od kilku lat. Kuria ustąpiła rok temu, ale "przyszedł czas, by zmiana się dokonała". Dodał, że jeśli ludzie 1 lipca nie wpuszczą do parafii nowego proboszcza, ta pozostanie bez duszpasterza.
Z kolei parafianie nie chcą innego proboszcza, bo twierdzą, że ks. Napiórkowski jest dobrym duchownym i wybaczają mu potknięcia związane z administracją na parafii.
Na ogrodzeniu kościoła oraz na plebanii wywiesili hasła: "Proboszczu, jesteśmy z tobą", "Nie zabierajcie nam księdza", "Akceptujemy naszego proboszcza, nie chcemy zmian", "Nie oddamy proboszcza".
Kanclerz kurii w Ełku powiedział, że ks. Napiórkowski zgodził się na przejście do Giżycka na stanowisko kapelana szpitalnego, więc nie rozumie, dlaczego teraz zamknął się w plebanii i nic nie mówi. Dodał, że powodów zmiany proboszcza w Berżnikach jest kilka, m.in. także stan zdrowia księdza.
Proboszcz Napiórkowski powiedział w poniedziałek PAP, że czeka na decyzję przełożonych i że jest w trudnej sytuacji, bo z jednej strony popierają go ludzie, z drugiej czeka, co zrobi kuria w tej sytuacji.
Berżniki to niewielka miejscowość k. Sejn. Mieszka tam blisko 500 osób, są dwa sklepy i kościół, nie ma nawet szkoły.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.