Zniszczenie przez Turków prawosławnej cerkwi na Cyprze zaniepokoiło komisję władz federalnych Stanów Zjednoczonych ds. monitorowania wolności religijnej za granicą.
Liczący 200 lat obiekt sakralny wznosił się w wiosce Vokolida. Leży ona w północnej części wyspy, na terenie samozwańczej Tureckiej Republiki Cypru Północnego, uznawanej tylko przez Turcję i kontrolowanej przez jej armię. W maju greckoprawosławną kaplicę św. Tekli zburzono buldożerem. Do jak najszybszej odbudowy kaplicy z uwzględnieniem cerkiewnego stylu architektury i opinii przedstawicieli Kościoła prawosławnego wezwała lokalne władze cypryjskich Turków amerykańska komisja ds. wolności religijnej. Zarzuca im ona, że nie zapewniają należnej ochrony chrześcijańskim miejscom kultu.
Wprawdzie robotnika kierującego buldożerem i jednego z pracowników ponoszącej odpowiedzialność firmy budowlanej aresztowano, a rządzący Turecką Republiką Cypru potępili zburzenie obiektu i nawet mieli wyrazić zamiar odbudowy. Tym niemniej muszą oni podjąć konkretne kroki, by ocalić przed zniszczeniem setki innych świątyń na północy Cypru – uważa przewodniczący komisji, Leonard Leo. Jej delegacja, odwiedzając w lutym te tereny, stwierdziła zły stan wielu cerkwi, które Turcy zabraniają remontować. W swym tegorocznym raporcie amerykańska komisja zarzuciła ograniczanie w tej części wyspy wolności religijnej prawosławnych przez lokalną administrację i wojsko tureckie. W licznych świątyniach można odprawiać nabożeństwa tylko za zezwoleniem tureckich władz. Na Wielkanoc nawet dwóch biskupów spotkało się z odmową zezwolenia na sprawowanie liturgii, mimo iż zawczasu złożyli za pośrednictwem sił oenzetowskich wymagane podania. Komisja USA żąda od Turków przyznania mniejszościom religijnym północnego Cypru wolności kultu bez żadnych ograniczeń i zezwolenia na remonty ich obiektów sakralnych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.