Eksplozja chrztu

W sakramencie kryje się energia większa niż bomba jądrowa. I chodzi o to, by ją wyzwolić i nią żyć.

Reklama

Kotwica nadziei

Od liturgii paschalnej w Wielką Sobotę rozpoczęli wielkie, radosne świętowanie. Na celebrację zakładają białe szaty, tak jak to robili pierwsi chrześcijanie, gdy kończyli formację katechumenalną. Będą tak świętować każdego dnia aż do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Wyjątkowym momentem było zapisanie ich imion w Biblii. – Zapisywanie imienia w Biblii jest bardzo poważnym rytem, bo mówi, że jesteśmy pod opieką Chrystusa i jego Kościoła – wyjaśnia Jacek Wojutyński. – Świadomość ukończenia formacji bardzo ożywiła naszą wspólnotę. Uświadomiliśmy sobie, że otrzymując tyle od Boga i Kościoła, jesteśmy przynagleni, by jeszcze więcej z siebie dawać – dodaje pan Jan.

Patrząc w minione lata, szukają jakiegoś elementu wspólnego, czegoś, co ich cementuje. – Nie jest to status społeczny, bo ten wygląda różnie. Nie jest to wykształcenie, bo mamy we wspólnocie pracowników akademickich, doktora informatyki, lekarzy, bibliotekarzy, psychologów, pracowników fizycznych, urzędników. A było i tak, że jedna z naszych sióstr na początku nie potrafiła ani czytać, ani pisać – wspominają moi rozmówcy i dodają: – Odkrywamy, że jedynym fundamentem, który nas naprawdę łączy, jest Chrystus. To na nim zawiesiliśmy się, jak na kotwicy nadziei. Z tej pierwszej wspólnoty do dziś na Drodze pozostało sześć osób. – Wielu zmarło. Inni się wykruszyli – wyjaśniają. Wraz z mijającym czasem złączyli się z dwiema młodszymi wspólnotami i razem odbywali poszczególne etapy formacji. Czekali, aż ci nadgonią. Bo na Drodze jest jak na górskim szlaku – silniejsi wspomagają słabszych.

Kruche naczynia

To określenie św. Pawła, którym Apostoł Narodów opisywał dzieło apostolatu, co rusz wraca w naszej rozmowie. Czują się nimi, mówiąc o tym, co ich całych pochłania i co przemieniło ich życie. W 1993 r. Teresa Niewiarowska awansowała. Została ważnym urzędnikiem w Urzędzie Wojewódzkim w Radomiu. Ale wtedy też odkryła w sobie powołanie do bycia wędrowną katechistką. Tę decyzję zaaprobowali odpowiedzialni za Drogę w Polsce. Rzuciła pracę i Radom. Najpierw posługiwała w diecezji opolskiej i gliwickiej, a od 2002 r. ewangelizuje na Warmii.

– Chrzest, który czyni mnie nowym stworzeniem, sprawia, że żyję w inny sposób, niż planowałam. I dzieje się tak nie z powodu moich zasług, bo jestem kruchym naczyniem, które może wypełniać Duch Święty. Bóg mnie kocha za darmo, gratis. Jeśli mam wybór życia szczęśliwego, to bez sensu być człowiekiem, który tylko szemrze i utyskuje – mówi. Jan Schönthaler, doradca rolniczy, od ponad 20 lat jest katechistą.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama