Wojna ciągle trwa, już ponad 13 lat, a przez wielu została zapomniana.
„Niestety (…), sprawy mają się źle, przechodzimy ze złego w gorsze” – tak o sytuacji w Syrii mówi Radiu Watykańskiemu tamtejszy nuncjusz apostolski kard. Mario Zenari. Jak podkreśla, pokazują to jasno statystyki – np. ta, że ok. 90 proc. populacji żyje poniżej granicy ubóstwa. Wojna ciągle trwa, już ponad 13 lat, a przez wielu została zapomniana. Stąd purpurat zauważa, iż przypomnienie o Syrii przez Papieża podczas wielkanocnego Urbi et Orbi wiele znaczyło dla mieszkańców tego kraju.
Kard. Zenari opowiada także, co w danej sytuacji usiłuje robić Kościół. „Organizujemy się, aby lepiej dzielić te pięć bochenków i dwie ryby – mówi watykański dyplomata. – To tylko ta symboliczna ilość pomimo faktu, że wspiera się prawie 17 mln ludzi. Ale co możemy zrobić? Nie możemy, jako Kościół, rozwiązać problemu ubóstwa, jednak przynajmniej lepiej dzielić się po bratersku tą pomocą, która dociera i niestety nie wzrasta. Choć oczywiście wraz z wojnami trwającymi na Bliskim Wschodzie, na Ukrainie, wsparcie może się zmniejszać. Więc usiłujemy przynajmniej lepiej się zorganizować i dzielić się tą pomocą po bratersku”.
Przy takiej sytuacji purpurat dostrzega jednak również jasne strony. Chodzi tutaj dokładnie o samych ludzi. „Pomimo tej szarości, braku nadziei, braku zaufania pojawiają się też historie o altruizmie – opisuje. – Ilu spotykamy dobrych Samarytan, ile Weronik ocierających łzy tych osób. I muszę powiedzieć: dobrych Samarytan czy Weronik wszystkich religii, a nawet czasami bez religii. Ludzie przybywają tam, by pomagać, i kilkuset z tych dobrych Samarytan i Weronik straciło życie”.
Pocieszam się, że następnym miejscem mojego pobytu będzie jakaś mogiłka.