Po śmierci sąd, niebo, czyściec albo i piekło a potem...

Ma jednak znaczenie czy wierzę. I ma znaczenie, czy ta wiara ma wpływ na moje życie.

Reklama

Sedno katolickiej nauki o piekle. Zauważmy: to wykluczenie się z jedności z Bogiem i świętymi. Na tym polega piekielny ogień, że nie jest się z Bogiem. Na dodatek to samowykluczenie. Czyli konsekwencja podjętych decyzji, decyzji poważnie grzesznych (grzech ciężki – czyli popełnienie wielkiego zła w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie) i nie żałowanie tego do ostatniej chwili życia. Bo po śmierci – jak już wspomniano wcześniej – nie da się tak fundamentalnie „zmienić zdania”. Ale dopóki człowiek żyje, jest szansa. Kościół uczy, że nie trzeba nawet sakramentalnej spowiedzi: wystarczy szczery żal. Taki nie ze strachu, ale z miłości do Boga. Wzbudzić go pewnie może nawet samobójca między dziesiątym piętrem a płytami chodnika. Zwłaszcza że ponoć przed śmiercią czas dziwnie zwalnia i ludzie widzą w skrócie całe swoje życie. Dlatego Kościół nigdy o nikim nie orzeka, że jest w piekle. I poleca modlić się za wszystkich zmarłych, nawet tych, którzy patrząc po ludzku, do nieba trafić nie powinni.

Kto jednak trafi do piekła, będzie już w nim na zawsze. Inaczej niż z czyśćca, nie ma już z niego wyjścia; człowiek w piekle na zawsze jest już oddzielony od Boga ( świętych także tych niekanonizowanych, czyli miejmy nadzieję, kiedyś i nas), a przecież tylko z Nim może szczęśliwie żyć. Możliwość wiecznego potępienia to wezwanie do odpowiedzialnego podejścia do swojego życia i nawrócenia się, dopóki jest na to czas. Bo liczyć, że w ostatniej chwili życia…. Człowiek może być do takiej decyzji już po prostu niezdolny.

Opowiadał kiedyś pewien kapelan szpitalny o pewnym człowieku, który stał już na progu śmierci i ciągle odmawiał spowiedzi. „Jeszcze mam czas”, „jeszcze mam czas”. Ile 12 godzin? 18? To irracjonalne, ale tak jest. Kto odkłada nawrócenie na ostatnie sekundy życia  może mówić „jeszcze mam czas” nawet gdy będzie chodziło o sekundy. Bo zwyczajnie jest do podjęcia decyzji o nawróceniu niezdolny…
Podkreślmy jednak jeszcze raz mocno za autorami Katechizmu (1037):

Bóg nie przeznacza nikogo do piekła ; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia.

A potem? Sąd Ostateczny

„Oczekujemy Twego przyjścia w chwale” deklarujemy po mszalnym przeistoczeniu. Albo w innej z aklamacji „Chrystus powróci”. To o ten dzień chodzi. Paruzję, dzień, w którym Chrystus powróci na ziemię. Jako chwalebny Król. I osądzi wszystko. Wtedy zmartwychwstaniemy. Wszyscy. I dobrzy i źli. I zdamy sprawę ze swoich czynów.

Dwa sądy? Jest z tym pewien kłopot, ale o dwóch sądach mowa jest w objawieniu (w Piśmie świętym), więc teologowie o dwóch mówią. Ten drugi nie rozstrzyga o zbawieniu czy potępieniu. Jest… Oddajmy głos autorom Katechizmu Kościoła Katolickiego (1039).

W obliczu Chrystusa, który jest prawdą, zostanie ostatecznie ujawniona prawda o relacji każdego człowieka z Bogiem. Sąd Ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego, i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia, łącznie z wszystkimi tego konsekwencjami.
I dalej następuje cytat z świętego Grzegorza Wielkiego, w duchu tego, co Ewangelista Mateusz napisał o głodnych, spragnionych, nagich, przybyszach chorych i więźniach:


Wszelkie zło, które uczynili niegodziwi, zostało zanotowane, a oni tego nie wiedzą. W tym dniu, w którym "Bóg nasz przybędzie" (Ps 50, 3)... powie do nich: "Najmniejszych i potrzebujących umieściłem dla was na ziemi. Ja, jako Głowa - powie - zasiadłem na niebiosach po prawicy Ojca, ale moje członki trudziły się na ziemi, moje członki cierpiały na ziemi niedostatek. Gdybyście dawali moim członkom, doszłoby to do Głowy. Wiedzcie, że gdy moich najmniejszych i potrzebujących umieściłem dla was na ziemi, ustanowiłem ich waszymi posłańcami, którzy wasze uczynki zaniosą do mojego skarbca. Nic nie złożyliście w ich ręce i dlatego u mnie nic nie posiadacie" .

A w kolejnym punkcie czytamy:

(…) Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On wówczas swoje ostateczne słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu. Sąd Ostateczny objawi, że sprawiedliwość Boga triumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami popełnionymi przez stworzenia i że Jego miłość jest silniejsza od śmierci

Pocieszające, gdy patrzy się dziś na świat, który wydaje się – który to już raz? - coraz mocniej pogrążać w niesprawiedliwości, przemocy, krzywdach i wszelkim innym bezprawiu. Dobro zatriumfuje. I okaże się, po co Bóg dopuszczał na tyle pokoleń ludzkich zło. Zrozumiemy sens historii. Że tą drogą właśnie miało zostać wszystko doprowadzone do końca.

Kiedy to nastąpi? Kiedy Chrystus powróci? Tego nie wiemy. Ale ten dzień niechybnie nadejdzie. To dla nas wezwanie do potraktowania na serio spraw Bożego królestwa. Bo władcy tej ziemi przeminą. W tym dniu ostatecznie. Bóg zaś będzie królował na wieki. Dla tych zaś, którzy znosili w tym życiu wieloraki ucisk nadejdzie wtedy ostatecznie dzień triumfu sprawiedliwości.  A potem...

Nowe niebo i nowa ziemia

Potem będzie wszystko nowe. Cały świat będzie na nowo zjednoczony z Bogiem. Stanie się jak najdosłowniej Bożym Królestwem. A człowiek? „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” – napisze św. Jan w Apokalipsie (Ap 21, 4). To będzie świat, w którym nie będzie już tego, co w Edenie przyniósł grzech Adama: nie będzie już śmierci, bólu, krzywd i – zwróćmy na to uwagę – konieczności ciężkiej pracy.  Będzie jak w raju. I jak w raju Bóg będzie bliski człowiekowi. I jak dawno temu w Edenie będzie pewnie lubił spacery z ludźmi. Choć w tym nowym świecie będziemy mieli chyba nawet więcej. Tu byliśmy tylko stworzeniem. Wyjątkowy, ale stworzeniem. Tam już – a zaczyna się to w chrzcie – będziemy dziećmi Bożymi. Poniekąd więc dziedzicami nieba. Ono będzie dzięki Bożej łasce, poniekąd nasze.

A świat materialny? Nie wiemy czy będzie to całkiem nowy świat czy raczej ten, nasz, ale odnowiony. Przywrócony do stanu pełnej harmonii z człowiekiem, nijak mu nie zagrażający (KKK 1047). Czy będzie to świat tak piękny jak ten, który znamy? Byłoby dziwne, gdyby te nowe niebo i nowa ziemia miały być mniej atrakcyjne niż to, co Bóg dał nam na ziemi. A być może, choć trudno to sobie wyobrazić, będzie jeszcze piękniej. Nie, nie cukierkowato. Kiedy patrzeć na świat przyrody widać, że Bóg kocha też surowe piękno bezkresu mórz czy piaskowych albo i lodowych pustyń; lubi zarówno zalesione i czerwieniejące jesienią łagodne góry, wysokie hale i postrzępione granie trudno dostępnych szczytów. Nie, na pewno tamten świat nie będzie mniej piękny niż ten nasz. Ale na pewno nie będzie dla człowieka groźny.

To co zrobisz pierwszych dniach, gdy już tam się znajdziesz? Może przyjaciele i małe ognisko w zawieszonej wysoko nad równinami dolinie? A rześkim rankiem wędrówka ku skalnym szczytom? Zobaczymy…

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama