Metropolita łódzki przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej przez około 50 kapłanów.
Przed nazywaniem działań Boga „szatańskim” przestrzegł podczas porannej Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II w bazylice watykańskiej kard. Grzegorz Ryś. Metropolita łódzki przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej przez około 50 kapłanów, w tym papieskiego jałmużnika, kard. Konrada Krajewskiego oraz metropolitę przemyskiego abp Adama Szala.
Komentując czytany dziś fragment Ewangelii (Łk 11, 14-23), mówiący o tym, że ten kto nie jest z Jezusem rozprasza kard. Ryś powiedział:
Mamy dzisiaj bardzo piękne, ale też bardzo mocne słowo Ewangelii: Pan Jezus nas przestrzega, żebyśmy Bożych dzieł nie nazywali szatańskimi. To wbrew pozorom jest bardzo możliwe. Myślę przynajmniej o trzech takich konkretnych sytuacjach, kiedy Boże dzieło jest nazywane szataństwem.
Pierwsza sytuacja przypomina mi się z racji na rok, który przeżywamy. 40 lat od męczeństwa księdza Jerzego Popiełuszki. Ci z nas, którzy są wystarczająco poważni wiekowo, pamiętają tamten proces, który nie był procesem morderców księdza Jerzego, lecz procesem księdza Jerzego: to on był oskarżony na tym procesie, to o nim mówiono, że nie głosi wiary, lecz politykę, że nie kocha, tylko nienawidzi. Wszystko to, co on głosił, co czynił było nazwane diabelstwem w czasie tego pseudo-procesu. To jest pierwsza sytuacja i takie sytuacje stosunkowo łatwo nam chyba przychodzi identyfikować. Gorzej jest z pozostałymi dwoma, które mam na myśli.
Potrafimy nazywać Boże dzieło szatańskim, albo przynajmniej stawiać je bardzo mocno pod znakiem zapytania my sami w Kościele: Sobór Watykański II, uważając, że wszelkie zło się z tego wzięło do dzisiaj w Kościele, trwający Synod, zwołany przez papieża Franciszka – Oj! to jest strasznie niebezpieczne! ekumenizm - rozmywa tożsamość, dialog z judaizmem – uważajcie! Wszystko to, co Duch Święty w Kościele wzbudza co czyni i co daje - my z naszym lękiem, ze strachem, z oporem przyjmujemy jako niebezpieczne. Jesteśmy mistrzami podejrzeń w stosunku do działania Ducha Świętego.
Trzecia możliwość nazywania działania Boga, czy działania Ducha Świętego szatańskim dotyczy Jego działania poza Kościołem? Duch Święty nie jest bowiem skrępowany granicami Kościoła i nie może poza nim działać. Święty Tomasz z Akwinu, tak pięknie pisał, że każda prawda przez kogokolwiek powiedziana pochodzi od Ducha Świętego. Gdyby się tego zdania Tomaszowego trzymać, to trzeba by zapytać, jaki jest nasz stosunek do prawdy, którą głoszą ludzie spoza Kościoła. Czasami adresując ją w stronę Kościoła, zwłaszcza wtedy, kiedy ta prawda wydaje się trudna, kiedy jest bolesna, to znów wychodzi z nas ta natura mistrzów podejrzeń. Co się za tym kryje? Kto tego człowieka posłał? Jakie on ma motywacje? Musimy prześwietlić człowieka na tysiąc sposobów, żeby tylko pokazać, że ta prawda to jednak nie jest aż taka prawdziwa.
Jezus mówi, uważajcie, nie nazywajcie Bożego działania szatańskim. I na koniec nam pokazuje w dzisiejszej Ewangelii czym z całą pewnością Boże działanie różni się od działania szatańskiego.
Pierwszą z tych różnic jest ta, że Bóg zawsze szanuje wolność człowieka. To jest bardzo piękne, jak Jezus mówi o tym, że jako mocniejszy właśnie wszedł do domu szatana i odebrał mu całą jego broń, ale to, co jest piękne na sam koniec i to jest tylko u Świętego Łukasza: rozdaje jego łupy. Rozdaje jego łupy, bo Szatan jeśli nas złapie, traktuje każdego z nas jako swój łup, trzyma go za twarz i zniewala. Ale Jezus, kiedy zwycięża szatana, to nie traktuje nas jak swój łup. Jezus nigdy nie zatrzymuje nas dla siebie, nigdy nie traktuje nas jak łup. Jezus łupy rozdaje, uwalnia. Działaniem Bożym, zawsze jest wolność, nigdy zniewolenie.
I druga cecha działania Bożego: „Kto nie zbiera ze mną, ten rozprasza”. Bóg, takim go znamy z całej historii Zbawienia, Bóg gromadzi ludzi, zbiera ludzi, Szatan ich rozgania, Szatan rozprasza, Szatan mnoży podziały. I mamy takie dwa mocne kryteria, żeby ocenić, kiedy działamy wewnątrz Bożego działania, kiedy jesteśmy w palcu Boga: wtedy, kiedy szanujemy wolność drugiego i wtedy, kiedy gromadzimy, a nie rozpraszamy.
Niech się ta Ewangelia na nas wydarzy. Amen.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).