Modlitwa czy odczynianie uroków?

Widok zawodnika, który wśród ryku trybun, w świetle reflektorów i kamer żegna się znakiem krzyża, nikogo nie dziwi. Nawet ateiści i innowiercy dawno zaakceptowali tę boiskową religijność. No właśnie, czy to jeszcze religijność?

Reklama

Na boisko prawą nogą

Przed Mistrzostwami Świata w Republice Południowej Afryki FIFA zakazała prezentowania na boiskach symboli i gestów religijnych. Na przykład za napis: „Kocham Jezusa”, jaki na podkoszulku ma m.in. Brazylijczyk Kaka, groziła czerwona kartka. Ale ten, kto chciał, ignorował ten zakaz. Rozporządzenie FIFA skrytykowali nie tylko katoliccy kapelani sportowi (m.in. Niemiec ks. Hans-Gerd Schütt), ale także ewangelicki kapelan klubu piłkarskiego FC Schalke 04 Hans-Joachim Dohm. Piłkarz zespołu Wybrzeża Kości Słoniowej Didier Drogba robił znak krzyża po każdej bardziej niebezpiecznej sytuacji podczas meczu z Portugalią. Bramkarz Nigerii Vincent Enyeama dziękował Bogu na boisku za pomoc podczas meczu z Argentyną. Grający w barwach Niemiec Cacau po strzelaniu bramki wznosił ręce ku niebu. – Patrzę w niebo po strzeleniu bramki, by ukazać Bogu moją wdzięczność za to, że dał mi tak wiele – komentował nieraz swoje zachowanie Cacau.

Wydaje się, że świat sportu przepełniony jest symbolami religijnymi. Dobrym przykładem piłkarzy, którzy chętnie odwołują się do sfery sacrum, byli na pamiętnym mundialu w RPA Amerykanie. Jednak z drugiej strony – religijne gesty często nie oznaczają tego, co oznaczać powinny. „Podejrzewam, że żegnanie się znakiem krzyża ma wielkie znaczenie dla każdego wchodzącego na murawę piłkarza, ale co może tak naprawdę znaczyć? Po pierwsze: prośbę o pomoc Bożą w meczu. Po drugie: uświęcenie boiska, by... sprzyjało. Z książki »Dzięki Bogu« dowiadujemy się, że wielu piłkarzy to ludzie wierzący, a nawet praktykujący, więc dla nich zrobienie znaku krzyża (nazwijmy to: katolickiego) nawet w lidze angielskiej (protestanci) nie stanowi problemu. To się chwali! Jednak, czy tak to powinno wyglądać? (...) Wielu piłkarzy, wchodząc na murawę, schyla się, zrywa kępkę trawy i się żegna. To wydaje się dziwne i niezrozumiałe” – pisze na forum internetowym „traler”.

Dobrym odzwierciedleniem nastrojów, jakie panują w tej sprawie, mógłby być wywiad, jakiego udzielił Radiu RAM Ryszard Tarasiewicz, były zawodnik i trener Śląska Wrocław. Na pytanie dziennikarek, czy ma jakieś swoje przesądy (sic!) boiskowe, odpowiedział: „Zawsze staram się wchodzić na murawę prawą nogą. Robię wtedy też znak krzyża. Drugi raz żegnam się, gdy tylko usłyszę gwizdek rozpoczynający mecz. Za każdym razem proszę wtedy Boga, by żaden z moich piłkarzy nie odniósł kontuzji i by Śląsk wygrał mecz. Tak samo robiłem jako zawodnik”. „Musi być Pan głęboko wierzący?” – indagowały dziennikarki. „Tak. Na obozach przygotowawczych nie ćwiczymy w niedzielę, bo w te dni nie powinno się pracować”.

Biskup na kolarzówce

Ewangelizacja na boisku jest coraz poważniej traktowana przez Kościół katolicki na świecie. W dokumencie wydanym przez Konferencję Episkopatu Chile bp Cristian Contreras Villarroel podkreśla, że większość piłkarzy to ludzie wierzący, mający wielkie możliwości szerzenia wiary. „Sport – a w szczególności piłka nożna – przysparza ogromnych dóbr dla wszechstronnego rozwoju człowieka. Każdy kleryk i ksiądz powinien być zaangażowany w jakiś rodzaj sportu, nawet jeśli jest to po prostu jazda na rowerze, jak w moim przypadku”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama