Widok zawodnika, który wśród ryku trybun, w świetle reflektorów i kamer żegna się znakiem krzyża, nikogo nie dziwi. Nawet ateiści i innowiercy dawno zaakceptowali tę boiskową religijność. No właśnie, czy to jeszcze religijność?
Prośba o zawodową karierę
Ks. Remigiusz Tobera jest kapelanem Zagłębia Lubin. Wcześniej grał w piłkę w B klasie. Oceniając środowisko piłkarskie, zapewnia, że wśród sportowców, którzy żegnają się znakiem krzyża, wbiegając na boisko, są i tacy, dla których wiara i modlitwa to ważna część sportowego życia. Ale – jego zdaniem – to zdecydowana mniejszość. – Najwięcej jest takich, dla których to pusty gest. Coś jak odegnanie złego, które może ich spotkać podczas meczu. Są w tym bardzo podobni do kierowców zawieszających na lusterkach różańce, przekonanych, że to uratuje ich od wypadku. Tak, jakby różaniec zwisający im nad głową mógł zastąpić racjonalne myślenie i odpowiedzialną jazdę – mówi ks. Tobera.
Jego zdaniem, bez prawdziwej wiary, bez szczerej modlitwy ten gest to tylko „amulet”. – Sam, będąc piłkarzem, nigdy nie żegnałem się znakiem krzyża, wbiegając na boisko. Modliłem się za to przed meczem – przyznaje.
Kulturoznawczyni Monika Bisek potwierdza, że teatralne obnoszenie się z wyrażaniem uczuć religijnych na boisku może być wynikiem tzw. pobożności ludowej. – Zawodnicy najpierw dotykają ręką bieżni czy boiska, żeby zaraz zrobić nią znak krzyża. To dobry przykład ludowego porzekadła: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” – mówi, choć dodaje, że każde odwołanie się do krzyża ma wyraźną funkcję zamknięcia dostępu dla złych mocy. A o to, zdaje się, zawodnikom chodzi.
Razem z ks. Toberą funkcję duszpasterza sportowców w diecezji legnickiej pełni ks. Marek Kurzawa. Sam przypomina sobie przeczytaną informację prasową o polskim medaliście, który przed każdym startem teatralnym gestem kreślił na piersi znak krzyża, a potem zostawił rodzinę dla młodszej partnerki. – Ważne jest to, żeby brać odpowiedzialność za gesty, które się czyni. Trzeba zdawać sobie sprawę, że żegnając się znakiem krzyża, stajemy wobec Pana Boga. Nie wolno tego bagatelizować, sprowadzając do roli pustego gestu – zastrzega duszpasterz sportowców.
Dariusz Skorupa, psycholog sportu w Legnicy, z przykładami religijnych gestów spotykał się na boiskach do piłki ręcznej i koszykówki, czyli w klubach, w których pracował. – Na ogół zawodnicy niechętnie mówią o przyczynach takiego zachowania. Uważam jednak, że jest to rodzaj prośby o pozostanie w zdrowiu na drodze do dalszej kariery. O przyszłe sukcesy w profesjonalnym sporcie. Ta świadomość jest im bardzo potrzebna – uważa Skorupa.
Według danych Dolnośląskiej Federacji Sportu we Wrocławiu, na terenie diecezji legnickiej działa ok. 450–500 klubów sportowych, wśród których najwięcej jest piłkarskich. We wszystkich sport czynnie uprawia ponad 20 tys. zawodników. Jak informuje Marek Świerczewski z DFS, liczby te nie są stałe i zmieniają się niemal z tygodnia na tydzień.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).