Żaden pan! Brat Mirek jestem, tylko taki bez habitu – śmieje się na powitanie. Spod finezyjnego kubraka wystaje koszula w arabskie wzory. Rzeczywiście, żadne „oficjalności” do brata Mirka nie pasują. To chodząca Boża radość. – Siostro, pokażę ci coś – mówi.
Kapucyni pomagają osobom bez dachu nad głową materialnie, ale troszczą się również o ich dusze. – Nie chodzi tylko o to, aby dać bezdomnemu jeść, ale żeby dać mu motywację do zmiany. Mamy więc duszpasterstwo dla osób bezdomnych, organizujemy im rekolekcje, modlimy się za nich i z nimi. Zmartwychwstanie to przecież każda zmiana na lepsze – wyjaśnia brat Piotr. Modlitwa i post mają największą siłę, dlatego już po raz drugi kapucyni zorganizowali też 40-godzinny post o chlebie i wodzie w intencji bezdomnych. – Taką inicjatywą zainteresowali się głównie młodzi ludzie, którzy w ten sposób chcieli włączyć się w pomoc ubogim – wyjaśnia Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej im. bł. Aniceta Koplińskiego.
Aksamitna teologia
Brat Mirek sztorcuje bezdomnych. Szczególnie tych cwańszych z początku kolejki po darmową zupę. Tłoczą się przy wejściu do jadłodajni licząc, że dostaną posiłek szybciej. Nazywa ich starymi wiarusami, bo od kilku lat ciągle tu przychodzą. – Ustawcie się w kolejce i dajcie przykład. Bo to wy jesteście torami, a ja podkładem. Wy po torach prowadzicie tych, co świeżo przyszli – tłumaczy. Nie zawsze słuchają. Ale i na nich brat ma swoje metody. Ewangeliczne. – Nie od pierwszego, a od ostatniego numerka zacznę wydawać posiłek. Bo tam zawsze stoją równo – dodaje brat.
Brat Mirosław dniami i nocami myśli, jak opowiedzieć bezdomnym o Jezusie. – Teologia dobra jest do aksamitnej poduszki, ale jak im to powiedzieć, żeby zrozumieli? I wymyślił. Na początek, na każdej ze stu kartek, które daje ubogim przy wejściu, napisał krótki cytat – własnym językiem np. „uwierz, a twoje słabości znikną”, „słuchaj swojego serca, bo przed nim nie uciekniesz”. Na każdej co innego. Później na odwrocie zaczął pisać dłuższe fragmenty. Inspirował się Ewangelią, cytatami z gazet, ale przede wszystkim własnym sercem. – Żeby ich zacząć ruszać, żeby zobaczyli, że da się wyjść na prostą – tłumaczy brat Mirek. – Sam kiedyś byłem takim jednym z kolejki po zupę. Jezus wyciągnął mnie z mojego grobu. I co? Jestem szczęśliwszy niż niejeden bogacz – wyznaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.