„Cisza przynosi nam często wiedzę, której jeszcze całkiem nie pojęliśmy, że mianowicie posiadamy życie wewnętrzne. Poprzez ciszę, dziecko być może po raz pierwszy spostrzega własne życie wewnętrzne. Cisza przygotowuje duszę na określone doświadczenia”. Według Marii Montessori, autorki powyższych słów, dzieci posiadają głęboką potrzebę ciszy. Domyślam się, że wielu rodziców może szeroko, z niedowierzaniem, otwierać oczy… Nie dziwię się. U nas w domu też jest głośno…
Czas Wielkiego Tygodnia, Świętego Triduum, kiedy piszę te słowa, powoduje w moim sercu tęsknotę właśnie za ciszą. Czuję potrzebę zrobienia miejsca na to, co najważniejsze. Skupienie, kontemplacja, rozważania męki Pańskiej, cisza Wielkiej Soboty… Kiedyś usłyszałam takie zdanie, że w rodzinie wielodzietnej wszystkiego jest dużo: dzieci, relacji, interakcji, prania, jedzenia, miłości, hałasu… Wszystkie doświadczenia zwielokrotnione, choć domyślam się, że potrzebę ciszy i skupienia może być trudno zrealizować niezależnie od liczby dzieci. Czy te dwa zjawiska – dzieci i ciszę – w ogóle da się pogodzić?
Myślę, że zanim postawimy „krzyżyk” na pojęciu ciszy, która w rodzinie może nastąpić ewentualnie, kiedy nasze pociechy śpią, warto uświadomić sobie jedną rzecz. Mając w domu dzieci, nie osiągnę takiego poziomu ciszy i skupienia, o którym marzę i którego potrzebuję w tym czasie. Dążenie do stanu idealnego, w którym np. dzieci przechadzają się w Wielki Piątek w ciszy po domu, kontemplując drogę krzyżową, spowoduje tylko frustrację, a co za tym idzie więcej nerwowej atmosfery.
Przykład pociąga
Mimo to, uważam, że warto próbować. Dzieci mogą nauczyć się ciszy, o której pisała Montessori. Jest nam ona potrzebna, żeby zrobić Panu Bogu miejsce do działania. Z dziećmi warto porozmawiać, opowiedzieć, dlaczego czeka nas wyjątkowy czas, zrobić rodzinną burzę mózgów, pytając, jakie mają pomysły na wyciszenie. Okruszek do okruszka, szukając wspólnych dróg. Może sprawdzi się słuchanie spokojnej muzyki (w Wielkim Tygodniu np. pasyjnej), głośne czytanie opowieści biblijnych lub kolorowanie, np. stacji drogi krzyżowej? Zawsze warto zacząć od siebie. Co ja mogę zrobić? Może wyciszyć powiadomienia w telefonie, zrezygnować z mediów społecznościowych, wyłączyć radio? Tym, co pociąga, jest zawsze przykład.
Mniej słów
Cisza polega też na mniejszej liczbie wypowiadanych słów. Kiedy widzę rozrzucone buty, może wystarczy, że powiem: „proszę, żeby buty znalazły się na swoim miejscu”, zamiast otwierać tyradę żali: „nikt tu nic nie robi, tylko ja chodzę i sprzątam” itd. Znacie to? Często posługuję się takim biblijnym obrazem, kiedy mówię dzieciom o słowach: „postaw przy swoich ustach strażnika, żeby wypowiadać dobre słowa i tylko wtedy, kiedy to jest konieczne”. Tak jak w Psalmie 141:
Postaw, Panie, straż moim ustom i wartę przy bramie warg moich.
Może to powinna być nasza modlitwa w jakimś szczególnym czasie, którego przykładem jest chociażby Wielki Tydzień – prośba o dobre używanie słów. Niech budują, a kiedy trzeba, niech milczą.
Artykuł ukazał się w portalu Siewca.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Młodzi są najszybciej laicyzującą się grupą społeczną w Polsce.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
28 grudnia Kościół obchodzi święto dzieci betlejemskich pomordowanych na rozkaz Heroda.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.