„Żydówka!” – krzyczeli i obrzucili przerażoną dziewczynkę śniegiem. Pomyślała: „Jeśli uklęknę pod krzyżem, zostawią mnie w spokoju”. – I wtedy coś się stało – opowiadała mi po latach jako benedyktynka. – Zakochałam się – dodała. To jedno z najbardziej niezwykłych nawróceń, o jakich słyszałem.
Odwiedziłem ją 15 lat temu w klasztorze na Górze Oliwnej. Na stole wylądowały słodkie winogrona i pyszny sok. Pastelowy głos Pauli Janiny Marii Malczewskiej tonął w potoku słów muezina z pobliskiego minaretu. Benedyktynka z ulgą odetchnęła, gdy umilkł megafon.
Oto jej opowieść…
Cudem uciekłam
„Urodziłam się jako Rachela w wiosce Troszyn nieopodal Ostrołęki 15 października 1929 roku w rodzinie żydowskiej. Mój tatuś, Simche, był bardzo dobrym i uczciwym kupcem. Gdy miałam trzy latka, umarła moja mama, a tata ponownie się ożenił. Nowa mamusia była dla mnie tak dobra, że nigdy nie nazwałam jej macochą. W 1939 roku urodził się mój braciszek Icchak. W 1941 roku zginął tatuś. Ja trafiłam do łomżyńskiego getta, ale cudem dwukrotnie udało mi się uciec. Za pierwszym razem pomogli mi Polacy. Pięć osób przebiegło przez bramę, mnie – szóstą – złapali gestapowcy. Miałam trzynaście lat. Kazali mi odwrócić się do ściany. Byłam pewna, że mnie rozstrzelają, ale zabrali mnie na gestapo. Tego dnia złapali w Łomży kilku innych Żydów, m.in. doktora uciekającego do żony, która była Polką. Spędziłam na gestapo całą noc. Słyszałam krzyki, płacz dzieci, odgłosy bicia. Nad ranem kazali mi wyjść. Znów byłam przekonana, że prowadzą nas na rozstrzelanie, ale trafiłam z powrotem do getta. Trzynaście lat to już nie dziecko… Miałam swój rozum. Gdy Niemcy mnie bili, pytając, dokąd uciekałam, kłamałam: »Jestem sierotą. Babcia kazała mi biec, gdzie oczy poniosą«. Za nic nie chciałam zdradzić kryjówki mojej rodziny, bo wiedziałam, że zniszczą nasz dom. W nocy 1 listopada 1942 roku, gdy getto było likwidowane, udało nam się schronić w kryjówce. Słyszeliśmy płacz dzieci, przerażające krzyki. Aż dwie noce leżeliśmy w tej kryjówce jak zabici. W końcu jeden z Polaków powiedział: »Możecie już wyjść«. Uciekłyśmy do lasu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.