Tysiąc chłopców i dziewcząt uwikłanych w narkotyki, alkohol i papierosy doświadczyło dobra w Katolickim Ośrodku Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży „Nadzieja”. Młodzi otrzymują tu szansę na dobre życie. Placówka w tym roku świętuje 20-lecie działalności.
Dla ciała i ducha
„Nadzieja” była pierwszym ośrodkiem katolickim dla młodzieży uzależnionej w Polsce. – Katolicki to znaczy łączący terapię ciała i umysłu z terapią ducha – wyjaśnia ks. Józef. Do ośrodka przychodzi młodzież nie tylko poraniona, po przejściach narkotycznych, ale też wyzbyta wiary. Niektórzy zrazu się buntują: – Nie będę się modlił! Potem przychodzi moment spowiedzi. W niedziele i święta chodzą do kościoła parafialnego w Bielsku-Białej-Komorowicach. Przygotowują się do bierzmowania i także tutaj je przyjmują. Potem idą w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, której ks. Walusiak jest głównym przewodnikiem. – Wszyscy mi to kiedyś odradzali – wspomina. – Ostrzegali, że mi uciekną. Zaryzykowałem. Doszli i wrócili wszyscy.
Wyjść na ludzi
Ośrodek ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zezwala on na przyjęcie jednorazowo 28 młodocianych pacjentów. Kuracja trwa rok, czasem trochę dłużej. Można tu kontynuować naukę w gimnazjum. Zajęcia odbywają się na miejscu, w ramach filii bielskiej Dwudziestki. Ludzie dzwonią w sprawie przyjęć z całej Polski. Kiedy jeden wychowanek opuszcza ośrodek, natychmiast przyjmowany jest nowy.
Czy terapia w ośrodku jest skuteczna? Na pewno nie zawsze. Z około 1000 podopiecznych, którzy przewinęli się przez „Nadzieję”, kilkunastu już nie żyje. O wielu wiadomo, że wyszli na ludzi, są trzeźwi, mają już własne rodziny. Z myślą o tych, którzy nie mają dokąd wracać, ks. Walusiak założył w Bielsku-Białej dwa hostele. Młodzi po terapii mogą w nich mieszkać dalej. Warunkiem jest trzeźwość, nauka albo praca.
– Odwiedził nas niedawno były wychowanek – mówi Adam Kasprzyk, dyrektor ośrodka. – Studiuje w Anglii, robi doktorat. – Inny – dorzuca ks. Walusiak – wstąpił do zakonu. Jest już po pierwszych ślubach. To będzie pewnie pierwszy narkoman w Polsce, który zostanie księdzem...
Szansa dla młodych
Ks. Józef Walusiak, założyciel „Nadziei”
– Kiedyś problemy dzieci były prostsze: klej albo heroina, czasem alkohol. Dziś ci, których przyjmujemy, mają problem z uzależnieniem nie tylko od narkotyków, tabletek, dopalaczy, ale też od komórki, internetu i hazardu. Trafiają się też dzieci, których rodzice zażywają narkotyki. Świat poszedł naprzód.
Adam Kasprzyk, dyrektor „Nadziei”
– Trafia do nas młodzież z całej Polski. Są też dzieci polskiego pochodzenia z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, nawet USA. Są dwa warunki przyjęcia do ośrodka: trzeźwość oraz chęć powrotu do zdrowego życia, do rodziny, do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Informacje o nas można znaleźć na stronie www.nadzieja.bielsko.pl.
Monika, wolontariusz „nadziei”
– W ośrodku pracuję 10 godzin tygodniowo. Wolontariusze to studenci lub absolwenci kierunków psychologicznych i społecznych. Wolontariat w „nadziei” łączy zdobycie praktycznych umiejętności z możliwością służby, oddania swojego czasu drugiemu człowiekowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.